Wysoka wygrana z liderem ligi nie jest zaskoczeniem. Wszystko na klatę mieli 3 zwycięstwa z rzędu, ale zawdzięczali to głównie łatwemu terminarzowi gier. My za to na początku ligowych rywalizacji dostaliśmy wymagających przeciwników. Gmyr-Bud to jeden z pretendentów do mistrzostwa, a Allianz to ubiegłoroczni wicemistrzowie ligi. Ale wracając do ostatniego zwycięstwa należy zaznaczyć, że nie graliśmy w pełni sił. Nie było Karkosza, Artura, no a Dawid wrócił po kontuzji kolana. Początek spotkania jak zwykle należał do nas. Pressing, który narzuciliśmy w pierwszej części meczu dał się mocno we znaki rywalom. Szybko odskoczyliśmy na kilkanaście punktów. Jednak druga kwarta to jakieś załamanie z naszej strony, przeciwnicy szybko odrobili połowę strat.
Jednak po dobrej mobilizacji w połowie spotkania i zmianie obrony na strefę spokojnie zaczęliśmy zwiększać swoją przewagę. Wszystko na klatę nie potrafili się przebić przez naszą strefę, co pozwalało nam wyprowadzać skuteczne kontry. W końcówce meczu zbytnie rozluźnienie z naszej strony w ataku zakończyło się paroma stratami, ale to już nie miało większego wpływu na końcowy wynik. Dobre zwody rozegrał KK, który zdobył 10 pkt, 13 zb i5 as. Jaroo też niewiele gorzej - 16 pkt i 10 zb. Podsumowując, aż 5 zawodników naszej drużyny miało dwucyfrową zdobycz punktową: Kruszakin 19, Tomala 16, Sobieraj 13, Biegański W. 11, Biegański M. 10, Pacholski 8, Dziwiński 2.
DERRICK ROSE
Wschodząca gwiazda nowego pokolenia...
Początek nowej generacji rozgrywających...
Ankle breaker i posterize dunker w jednym...
Po prostu jego gra to czysta przyjemność dla oka...
Check this fat shit hehe...
HIGHLIGHT OF THE NIGHT
Jeden z ciekawszych pojedynków ostatnich dni w NBA. Celitics bez Garneta, ale grali u siebie no i Rodno miał swój dzień. Triple double - 12pts, 10zb i 22as! Nice i do tego 6 przechwytów! Z drugiej strony pod nieobecność KG świetnie sobie radzi "Big Baby" - dzisiaj 23pts. Także Boston nawet bez swojego z najlepszych graczy pokonuje lidera ligi. I bardzo dobrze...
TO SIĘ NIE ZDARZA CODZIENNIE
To chyba najdalszy game winner w historii NBA. NBA - where amazing happens...
NO KOLEŚ MNIE ROZWALA OD KILKU TYGODNI ...
No pokażcie mi lepiej poruszającego się zawodnika o takich parametrach co Blake Griffin. Ostatnio zawodnik wyrasta na miano "highlight machine" hehe. Nie ma co pisać, po prostu monster dunki z najwyższej półki. A i Clippersi zaczynają grac lepiej. Pewnie wyrośnie z niego drugi LBJ. Oby.
DOBRE DUNKI
HIGHTLIGHT OF THE NIGHT OSTATNICH DNI
Dwa dni temu mieliśmy niezły szlagier Heat vs Lakers. I sama zapowiedź tego meczu była odzwierciedleniem emocji w realu. Cieszę się, że Heat wygrali, ale najciekawsze zagrania miał Ron Artest. Dlaczego? Zobaczcie sami:
Btw Artest bardzo przypomina mi swoja grą Rodmana za dawnych czasów. Czyż nie Piciak?
Z CYKLU MOI ULUBIEŃCY
Baron Davis to jeden z najciekawszych PG ostatniego 10-lecia NBA. Zarazem jeden z najbardziej niedoconianych graczy moim zdaniem. Zarazem najlepszy specjalista od power dunków jako rozgrywający. Jego gra to dla oka sama przyjemność, z resztą oceńcie sami:
Najciekawsze jest to, że w playoffs 2007 roku Baron Davis i jego Golden State Worriors zajmując ósme miejsce po sezonie zasadniczym wygrywają w serii 4:2 z rozstawionymi z nr 1 Dallas Mavericks. Golden State Worriors bilans meczy: 42:42, Dallas: 67:15 (rekord sezonu). A jednak po raz trzeci w historii NBA zespół nr 8 pokonuje zespół nr 1 konferencji. A jednak można...
Jednak najbardziej dynamiczne zagrania miał w swoim pierwszym zespole Charlotte Hornets (chyba dlatego, że był młodszy )
ŻYCZENIA
Najlepsze życzenia świąteczne od Trenera dla wszystkich White Niggaz, naszych fanów (jeśli istnieją ) oraz wszystkich tu zaglądających. Do życzeń dołączam klip:
POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI
Trochę sentymentów. Chciałem przybliżyć co niektórym sylwetkę koszykarza, który zrobił na mnie, w połowie lat 90', największe wrażenie ze wszystkich. Mowa oczywiście o Hakeemie Olajuwonie (głównie Houston Rockets). Co było w nim takiego zdumiewającego? Ano zobaczcie:
Dodam tylko, że Hakeem jest liderem wszechczasów NBA w blokach (mimo, że ma "tylko" 206 cm wzrostu, chodziaż oficjalnie pisano mu zawsze 213 cm - chyba dlatego, że grał tak jakby tyle miał, albo po prostu mierzono go w butach )
Jednak rzeczą, która najbardziej mi się podobała w jego grze to Dream Shake. Czyli magiczny zwód, którym ogrywał większość centrów NBA. Olajuwon na pewno nie należał do graczy najbardziej widowiskowych, ale jego dream shake był niepowtarzalny. Poza tym był chyba najbardziej sprawnym koordynacyjnie środkowym jakiego widziałem. Dodając to tego fakt, że zaczął uprawiać koszykówkę na poważnie w wieku 15 lat, może stać motorem napędowym każdego zapaleńca koszykówki
PRESSING KLUCZEM DO ZWYCIĘSTWA
MWN - ALLIANZ 59:49
Przyszedł czas na pierwsze zwycięstwo w nowej lidze. Ciężko było, ale się udało. Rywal przecież z górnej półki. W końcuAllianz to wicemistrzowie poprzedniego sezonu. Początek spotkania należał do nas. To już któryś mecz z rzędu, który zaczynamy od mocnego uderzenia. Zaczęliśmy od prowadzenia 8:2 i kilku przechwytów w obronie. Dobrze działała strefa. Jednak z czasem rywale odrobili straty i wyszli na kilkupunktowe prowadzenie. Z resztą podobnie jak w meczu poprzednim. Taki stan rzeczy utrzymywał sie do końca III kwarty. Zmieniliśmy obronę na "każdy swego" i było to dobre posunięcie. Przez ostatnią kwartę mieliśmy kilka punktów przewagi. Ale to nie gwarantowało nam wygranej. Wprowadzony w końcówce meczy pressing odniósł piorunujące działanie. Rywale gubili się przy wprowadzaniu piłki, a my skrzętnie to wykorzystywaliśmy. Co do rzutów z gry to w tym meczu nie zachwycaliśmy, za to na coraz lepszym poziomie są nasze rzutu osobiste. W tym meczu trafialiśmy te najważniejse, co nie pozostawało bez wpływu na rozwój sytuacji na boisku. Dobre zawody rozegrał Wocio, który zdobył 14 pkt i miał ok 10 zb z tego co pamiętam. W przyszłym tygodniu zapewne będą pełne statystyki z meczu, a narazie tylko punkty: Kruszakin 16 (2x3 pkt.), Biegański 14 (1x3 pkt.), Karkoszka 13 (2x3 pkt.), Pietras 6, Pacholski 6, Dziwiński 2, Tomala 2
BUDUJĄCA WYGRANA Z SILNĄ EKIPĄ SKBM MOKRSKO
WHITE NIGGAZ - SKBM MOKRSKO
63 : 57
Dzisiejszy (04.12.2010 r.) sparing rozegraliśmy w składzie: Piotr Pacholski, Krzysztof Pietras, Jarek Tomala, Radek Mieszała, Piotrek Dziwiński i Adrian Kruszakin. Czyli sami młodzi Początek spotkania należał zdecydowanie do nas. Zaczęliśmy ten mecz od prowadzenia 15:0. Świetnie funcjonowała nasza strefa, a w ataku zawodnicy poprawnie realizowali swoje zadania. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 19:4. W drugiej części meczu nastapiło lekkie rozluźnienie w naszych szeregach. Rywale szybko zaczęli to wykorzystywać i zbliżyli się na moment na dystans 4 punktów. Jednak końcówka drugiej kwarty to kolejne mocne uderzenie z naszej strony i ostatecznie pierwsza połowa meczu kończy się 11 punktowym prowadzeniem naszego teamu (32:21). Kolejne kwarty to kontrolowanie wyniku przez nasz zespół. Nasza przewaga oscylowała w granicach 10 punktów (momentami siegała nawet 17). Dopiero w samej końcówce meczu po kilku "trójkach" rywali nasza przewaga stopniała do 6 punktów (63:57). Podsumowując należy podkreślić dobrą relizację założeń taktycznych przez poszczególnych zawodników. Dobra komunikacja i pomoc w obronie skutecznie zatrzymywały ataki rywali. Takie zwycięstwo dobrze rokuje przed meczem z drużyną Allianz. Jeśli zagramy tak jak dzisiaj o zwycięstwo mozemy być spokojni.
W pierwszym meczu nowego sezonu naszej ekipie nie udało się sprostać weteranom ligowych parkietów. Dodam tylko, że w składzie przeciwników grał Marek Białoskórski - dwukrotny król strzeców 1 ligi koszykówki. Co prawda były to odległe czasy, ale osiągniecia robią wrażenie. Rywale mieli także innych zwodników z doświadczeniem 1-ligowym, jak chodziażby Robert Kolasa czy Tomasz Nowak. Oprócz przewagi doświadczenia przeciwnicy górowali nad nami warunkami fizycznymi. Praktycznie na każdej pozycji mieli przewagę wzrostu. Nasz zespół nie zrażajac się tymi wszystkimi atutami rywali rozpoczął mecz w bardzo dobrym stylu. Pierwsza kwarta zakończyła się 9-punktowym prowadzeniem naszej ekipy. Dobrze działała w naszym wykonaniu kontra doprawiona "trójkami". Wszystko szło po naszej myśli. Niestety problemy pojawiły się w drugiej odsłonie spotkania. W naszym teamie coś się zacięło zwłaszcza w ataku. W tej części meczu zdobyliśmy tylko 1 punkt!!! W ten sposób straciliśmy spore prowadzenie i to rywale mieli przewagę 7 punktów w połowie meczu. Kolejne kwarty to kilkupunkotwa przewaga Gmur-Bud. Dopiero w końcówce spotkania dzięki celnym rzutom za 3 punkty doszliśmy rywali na dystans 3 punktów. Niestety to wszystko na co było nas stać. W ostatniej akcji nie byliśmy w stanie stworzyć sobie dogodnej sytucaji strzeleckiej i po bardzo wyrównanym spotkaniu ulegliśmy różnicą 3 punktów. Największym mankamentem w naszej grze było słabe zaangażowanie w walce o piłkę szczególnie na tablicy atakowanej. Brakowało waleczności, ale kluczowa okazała się druga kwarta, którą po prostu "przespaliśmy". Na duży plus zasługuje nasza bardzo wysoka skuteczność rzutów za 3 punkty oraz dobrze realizowany pressing, który pozwolił w końcówce meczu odrobić znaczne straty. Podsumowując, miejmy nadzieję, że był to najtrudniejszy przeciwnik w tej lidze i teraz bedzie już tylko łatwiej. Kolejny ligowy mecz naszego zespołu prawdopodobnie 12.12.2010 r. Tak, więc spora przerwa przed nami, którą postaramy się wypełnić sparingami.
WHITE NIGGAZ MIX sezon 2009/2010 VOL. 5
To już piąta część z seri mixów z poprzedniego sezonu. Trochę się uzbierało materiałów wideo, także przed Wami jeszcze sporo odcinków. Czekając na pierwszy mecz nowego sezonu, który rozegramy w najbliższą sobotę o godz. 12.40 na hali OSRiR przy ul. Łódzkiej w Kaliszu, życzę miłego oglądania. Co do meczu to nie będzie on należał do najłatwiejszych. Gramy bowiem z byłymi ligowcami. Tak więc Młodzi Gniewni Żądni Zwycięstwa kontra Starzy Wyjadacze Parkietów. My zrobimy wszystko, żeby wyjść z tej batalii zwycięsko, a jak będzie okaże się już w sobotę.
KOLEJNA CZĘŚĆ MIXÓW
W tej części sporo akcji zespołowych, a na koniec najlepszy rzut minionego sezonu...
WHITE NIGGAZ MIX sezon 2009/2010 vol. 3
Druga część mixu z serii Wieczorne Gierki. Jakość powinna być nieco lepsza niż w poprzednich mixach. Z resztą oceńcie sami.
NOWA SEKCJA
Dorzuciłem nową zakładkę na stronie, która będzie przeznaczona dla uczniów Gimnajzum w Brzezinach. Ruszyliśmy w tamtej szkole ostro z treningami dla chłopaków, a tutejsza stronka będzie dobrym komunikatorem z gimnazjalistami. W nowej zakładce będziecie mogli znaleźć informacje dotyczące zawodników gimnazjum, treningów oraz newsów. Wrzucę także tabelę z punktami po dotychczasowych testach.
KOLEJNY MIX
Zapraszam na kolejną porcję w większości samolubnych akcji w moim wykonaniu. Już trochę starych, bo sprzed prawie roku, ale warto powspominać. Gdzie niegdzie tylko pojawiją się inni zawodnicy ;p, ale obiecuję, że w kolejnych mixach będzie Was więcej hehe.
OBIECANE STATSY Z OSTATNIEGO SPARINGU (TYLKO I POŁOWA) Z ALLIANZ
Imię i nazwisko
Rzuty za 2 celne/oddane
Rzuty za 3 celne/oddane
Zb.
As.
Bl.
Przech.
Str.
Pkt.
Wocio
3/650%
1/425%
3
1
0
3
0
9
Kaka
4/850%
-
6
1
0
0
1
8
Artur
0/30%
0/10%
3
0
0
1
0
0
Jarek
1/3 33%
-
10
0
0
2
4
2
Rino
0/40%
0/10%
2
2
0
0
2
0
Picia
2/722%
-
2
0
0
1
0
4
Adi
6/786%
1/520%
6
0
0
4
1
15
Razem
19/41 46%
2/11 18%
32
4
0
11
8
38
NOWY MIX STARYCH AKCJI
Najlepsze akcje z poprzedniego sezonu. W tym mixie akcyjki z meczu rewanżowego z Centrum Meteor oraz z jednego ze sparingów z kaliską drużyną Allianz. Wkrótce dalsze części mixów.
OSTROWIACY NAJLEPSI W TURNIEJU SPARINGOWYM
Przystąpiliśmy do tego turnieju w bardzo okrojonym składzie. Nie mieliśmy nawet rezerwowego. Ci, którym udało się dotrzeć to (oprócz mnie): KK, Piotrek, Piciak i Jaroo. Nasze pierwsze spotkanie z Ostrowem Wlkp. było dość wyrównane przez większą część meczu. Jednak niewielkie prowadznie utrzymywało się po stronie rywali. Nie mogliśmy znaleźć recepty na celne trójki jednego z zawodników ostrowskich (btw. byłego gracza II-ligowego). Jedyne ma co było nas stać to zbliżenie się na 3 pkt na początku III kwarty (33 : 36). Później niestety było już coraz gorzej, a przewaga rywali sięgała momentami 20 punktów. Ostatecznie przegraliśmy dość wysoko, bo aż 16 punktami. Głównymi przyczynami tej porażki były liczne straty, często niewymuszone. Niemoc strzelecka w ataku też zrobiła swoje. W drugim meczu Kalisz zmierzył się z Ostrowem Wlkp. Pozornie przewaga wzrostu i masy była po stronie Kalisza. Jednak w grze to nie miało żadnego znaczenia. Ostrów bardzo łatwo wyszedł na kilkunasto punktowe prowadzenie. Jednak z biegiem gry ich przewaga topniała. A końcówka meczu była już bardzo wyrównana. Lepiej tą nerwową końcówkę wytrzymali zawodnicy Ostrowa. Wygrywając ostatecznie 9 punktami. Ostatni mecz decydujacy o II miejscu w mini turnieju został rozegrany pomiedzy naszą ekipą a Kaliszem. Jak się okazało zagraliśmy zupełnie inny mecz niż poprzedni. Świetna skuteczność, dobrze funcjonująca zagrywka na strefę sparwiły, że nasza przewaga po kilku minutach wynosiła 20 punktów. Pozostałą część meczu spokojnie kontrolowaliśmy by wygrać 61 : 41. W tym meczu wychodziło nam praktycznie wszystko, a zawody życia rozegrał Jaroo trafiając wiele rzutów z trudnych pozycji (nawet za 3 pkt). Poniżej zameiszczam wyniki meczów i konkursu rzutów za 3 pkt:
Już w najbliższą niedzielę (10.10.2010 r.) od godz. 15.00 w hali Gimnazjum w Kraszewicach mini turniej z udziałem drużyn z Kalisza, Ostrowa Wlkp. i oczywiscie naszej. Jest propozycja od zespołu kaliskiego, żeby rozegrać konkurs rzutów za 3 pkt. Osobiście nie widzę przeszkód, tak więc zapewne takowy się odbędzie. Jeśli macie inne propozycje to chętnie je rozważę. W turnieju gramy systemem "każdy z każdym" (pierwszy mecz Ostrów Wlkp. - Kraszewice), a czas gry to 4 x 10 min. Czas zatrzymywany na rzutu osobiste i 2 ostatnie minuty meczu. Zawody sędziować będą świeżo upieczeni sędziowie: Agnieszka Studziańska i Robert Dziwiński.
MOTYWACJA DLA NISKICH GRACZY
Jeśli ktoś jest niski i myśli, że nie pownien grać w kosza to niech obejrzy ten filmik.
OTHER MIXTAPE
Nie wszystkie filmiki na speedballin'ie mi się podobają, ale te które zapadają mi w pamięci staram się je tutaj wrzucać. I oto proszę, dwóch świetnie skaczących Francuzów w mixie z dobrym podkładem muzycznym.
WHITE NIGGAZ - ALLIANZ 77:68
W ostatnią środę (29.09.2010 r.) nasz zespół rozegrał kolejne spotkanie sparingowe z kaliską drużyną. Tym razem Kaliszanie przyjechali praktycznie składem, w którym wystąpią w lidze kaliskiej. My natomiast graliśmy bez Krzyśka Pietrasa i Piotrka Dziwińskiego. Początek meczu to lekka przewaga przyjezdnych i sporo chaosu z naszej strony. Dopiero po kilkunastu minutach "weszliśmy" w ten mecz. Pierwsza połowa meczu była bardzo wyrównana, a prowadzenie zmieniało się parokrotnie. Tą część meczu broniliśmy "każdy swego" co pozwalało nam jedynie na kilku punktowe prowadzenie, które co jakiś czas topniało. W drugiej połowie przeszliśmy na obroną strefową. Początkowo nie wprowadziło to wiele zmian w wyniku meczu. Dopiero w czwartej odsłonie spotkania nasza przewaga się zwiększyła i ostatecznie wygraliśmy 9 punktami. To czego brakowało nam w tym meczu to na pewno zastawianie przy zbiórkach. Momentami gubiliśmy się w obronie w wyniku braku komunikacji. Pozostałe elementy gry funkcjonowały dość dobrze, zwłaszcza obrona strefowa i ograniczenie liczby strat. To nad czym musimy jeszcze popracować to zapewne zagrywki, jeszcze nie wszyscy je dobrze opanowali, no i poza tym trzeba je doszlifować do perfekcji. W najbliższych dniach postaram się dorzucić statsy z tego meczu.
NAJLEPSZY DUNKER ŚWIATA?
No nie mogłem się oprzeć i musiałem przekleić od Wondera ten filmik. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Myślałem, że T-Duba nikt nie przebije, a tu proszę. Koleś masakruje. Nie wiem czy coś jeszcze można wymyślić czego on by nie zrobił. Jarajcie się hehe.
WHITE NIGGAZ - ZS NR 2 OSTRZESZÓW 82 : 24
Wynik tego sparingu mówi sam za siebie. Ale nie wynik tego spotkania jest najważniejszy. Najważniejsze, że mogliśmy dopracować w ataku nową zagrywkę, która wychodziła całkiem nieźle. Tym bardziej, że graliśmy tylko piatką zawodników. Teraz czas na bardziej wymagającyh rywali. Na pewno przed rozpoczęciem sezonu pojawi się u nas kaliska ekipa Macrologic, która zajęła w ostatnim sezonie II miejsce w lidze. Mam nadzieję, że uda się nam także rozegrać turniej sparingowy. Tak, żeby przetrzeć się przed ligowym sezonem.
WHITE NIGGAZ - KALISZ 75:62 (84:88)
Średnio wypadł pierwszy sprawdzian przed nowym sezonem. Co prawda po 4 kwartach wygraliśmy to spotkanie 13 punktami, ale dodatkowa piąta kwarta wcale nie odzwierciedlała czterech wcześniejszych. Ostatnią odsłonę sparingu przegralismy aż 9:26. Z drugiej strony graliśmy ten mecz dość okrojonym składem. Mimo to przez pierwsze 4 części spotkania kontrolowaliśmy przebieg zdarzeń na boisku stopniowo budując przewagę. Dobrze funcjonowała obrona "każdy swego", zwłaszcza pomoc przy podwojeniach i rotacja. Co do obrony "strefą" to działała ona tylko w czwartej kwarcie. Niestety w piątej odsłonie rywale nic sobie nie robili z naszej "strefy" trafiając kilka razy za trzy punkty. My natomiast w tej części meczu byliśmy zbyt mało skoncentrowani i zmotywowani, co przełożyło się na brak skuteczności w rzutach. Podsumowując jeszcze zagrywki taktyczne to funkcjonowały one dość dobrze po małych problemach początkowych z ustawieniem na pozycjach. Często wychodziliśmy na otwarte pozycje rzutowe. W końcówce meczu przeciwnicy dobrze czytali naszątaktykę co oznacza, że musimy jeszczenad nią sporopopracować.
WHITE NIGGAZ WRACAJĄ DO GRY
Do gry właściwej w sumie jeszcze nie. Narazie wznawiamy treningi po sporej przerwie wakacyjnej. Już w najbliższą środę o godz. 17.00 w hali Gimnazjum w Kraszewicach trening organizacyjny rozpoczynający nowy sezon. Sprawdzimy Waszą formę po wakacjach, więc się przygotujcie. Obecność obowiązkowa!!!
FOTY Z ELIMINACJI ME
Korzystając z wolnego czasu spowodowanego dyskopatią odcinka lędźwiowego zmontowałem slajdy z meczu eliminacyjnego naszej reprezentacji. Mecz odbył się w ostatni wtorek (17.08.2010 r.) w Łodzi. Ogólnie na meczu świetna atmosfera, niezapomniane emocje, no i wygrana Polski. Co prawda nie udało się odrobić 19-punktowej straty z pierwszego meczu pomiędzy tymi drużynami, ale zwycięstwo zawsze cieszy.Jeśli są chętni na wyjazd do Katowic w najbliższy poniedziałek na mecz z Bułgarią to dajcie znać, będziemy organizować wyjazd.
RELACJA Z KRASZEWICKIEGO TURNIEJU KOSZYKÓWKI
Przystępowaliśmy do tego turnieju po okresie rozluźnienia jeśli chodzi o treningi. Trudno było się spodziewać, że z naszej strony będą jakieś rewelacje. Brak treningów robi swoje. I tak też to wyglądało w grze. Już pierwsze minuty pierwszego meczu pokazały, że potrzebujemy trochę czasu, aby wejść w turniej. Liczne, proste straty w meczu z wymagającym przeciwnikiem, jakim jest ekipa spod Wielunia, nie napawały optymizmem. Jednak mimo tego przez cały czas mecz był bardzo wyrównany. Dopiero w ostatniej kwarcie udało nam się zbudować 10 punktową przewagę i dość spokojnie wygrać spotkanie. Jednak najwięcej emocji wzbudził mecz wcześniejszy, gdzie zmierzyły się ekipy z Kalisza i Ostrowa Wlkp. Już sama jakakolwiek rywalizacja między tymi miastami niesie ze sobą zwiększoną dawkę adrenaliny. Nie inaczej było tym razem. Wydawało się przez cały mecz, że sytuacje na boisku kontroluje zespół z Ostrowa, jednak im bliżej końca regulaminowego czasu gry tym bardziej topniała przewaga prowadzących. W samej końcówce zaszalał Kamil Stasik, który „trójkami” doprowadził do dwóch dogrywek. Mimo to ostatecznie lepsza okazała się ekipa z Ostrowa Wlkp. Następna kolejka spotkań nie przyniosła tylu emocji. Wieluń praktycznie rozjechał Kalisz osłabiony wykluczeniem z gry Artura Kapitaniaka. Natomiast my dość łatwo pokonaliśmy Ostrowiaków. W ostatniej kolejce spotkań niemiłosiernie męczyliśmy się z grającymi o przysłowiową pietruszkę drużyną Kalisza. W najsłabszym z naszej strony meczu w turnieju odnieśliśmy trzecie zwycięstwo zapewniając sobie tym samym pierwsze miejsce. W meczu o drugie miejsce wydawało się, że Wieluń spokojnie poradzi sobie z przeciwnikami. Początkowo bardzo szybko zbudowali 20 pkt prowadzenie, ale równie szybko je roztrwonili, a to za sprawą kilku „trójek” drużyny ostrowskiej. Jednak w samej końcówce zdecydowanie inicjatywę przejęli chłopaki spod Wielunia i to oni zajęli drugie miejsce w turnieju. Przed ostatnią kolejką spotkań został rozegrany konkurs wsadów, w którym wzięło udział 3 zawodników: Maciej Biegański, Tomasz Pamuła i Arkadiusz Przybylski. Do finału awansowało pierwszych dwóch, gdzie ostatecznie lepszy okazał się Tomasz Pamuła z drużyny wieluńskiej. Jak wcześniej wspominałem statystyki prowadzone były eksperymentalnie i zapewne nie wszystkie zgadzają się ze stanem faktycznym. Tym bardziej, że w turnieju grały osoby wcześniej nie zgłoszone. Poza tym zawodnicy nie zawsze zgłaszali zmiany, więc to też utrudniało pracę statystykom. Myślę, że jeśli nadal będzie takie zainteresowanie kraszewickimi turniejami to na pewno będą one kontynuowane. Wkrótce dorzucę foty z turnieju, a w przyszłości powstanie pewnie mix najlepszych akcji White Niggaz.
NOWY MIX
Zapraszam do oglądnięcia mojej nowej produkcji. Akcje pochodzą z meczu o III miejsce w Ostrowskiej Lidze Koszykówki Amatorskiej oraz z jednego meczu (MWN vs. YWN) pucharowego z lutego tego roku. Natomiast na stronce www.white-niggaz.ligspace.pl wkrótce podsumowanie Kraszewickiego Turnieju Koszykówki.
KRASZEWICKI TURNIEJ KOSZYKÓWKI
Szczegóły dotyczące Kraszewickiego Turnieju Koszykówki:
start niedziela 30.05.2010 r. godz. 16.00 hala sportowa przy Gimnazjum w Kraszewicach
gramy 4 x 6 min., czas zatrzymywany na rzuty osobiste i 2 ostatnie minuty meczu, limit fauli bez zmian, 1 czas dla drużyny w ciągu meczu
eksperymentalnie chcemy prowadzić pełne statystyki, które będą umieszczone na stronie www.white-niggaz.ligspace.pl, również na tej stronie znajduje się terminarz meczowy turnieju
konkurs wsadów
dla najlepszego zespołu nagrody
KAKA CORAZ SŁAWNIEJSZY
W ekipie White Niggaz mało się ostatnio dzieje. Poza mini turniejem sparingowym, na którym stawiła się tylko część naszej drużyny, panuje cisza. Związane jest to głównie z przerwą w ligowych zmaganiach i jakimś ogólnym rozluźnieniem posezonowym. Niemniej jednak o jednym z naszych zawodników przypomniał sobie najważniejszy portal poświęcony ulicznej koszykówce. Mowa oczywiście o Speedballin.pl i jego administratorze czyli Wonderze. Poniżej zamieszczam notkę przeklejoną właśnie od Wondera, a dotyczy ona… no zgadnijcie kogo…: "Długowieczność" Speedballin.pl ma same plusy - jesteśmy "od zawsze" na Waszych monitorach, promujemy polskich streetballerów "od zawsze", "od zawsze" udostępniamy Wam polskie klipy streetballerów z kraju... ale najpiękniejsze jest to, że na naszych "oczach" (no, powiedzmy) dorastają młodzi koszykarze. Kilka lat temu na stronie pojawił się zwiastun mixtejpu "Lostball" (który w końcu swej premiery nigdy nie miał) przedstawiający lokalnych grajków z Mikstatu, między innymi dwóch braci - Wocia oraz młodego Ulfa. Klip ten przyjął się z ogólną niechęcią i niemiłymi komentarzami. Minęło jednak parę lat, bracia dalej grali, ten młodszy wyskoczył chyba z pół metra w górę, wyrobił swoje koszykarskie umiejętności, gra w drużynie, odwiedza turnieje i po porównaniu jego gry teraz vs początki można złapać się za głowę, jak ten czas szybko mija. Sprawdźcie mixtape z akcjami Kaki (czyli Ulfa), film jest sprzed ośmiu miesięcy, ale dziś przypadkowo się na niego natknąłem i postanowiłem się nim z Wami podzielić:
W najbliższą sobotę (01.05.2010 r.) na sali Gimnazjum w Kraszewicach od godz. 12.00 odbędzie się turniej sparingowy. W zawodach, oprócz naszej ekipy, wezmą udział drużyny z Kalisza i Wielunia. Po półtora miesięcznej przerwie w działalności White Niggaz nie spodziewajmy się rewelacji z naszej strony. Niemniej jednak postaramy się pokazać z jak najlepszej strony i powalczyć o zwycięstwo w tym mini turnieju. Przypomnę tylko, że drużyny, z którymi się zmierzymy to zwycięzcy Wieluńskiej Amatorskiej Ligi Koszykówki oraz wicemistrzowie Kaliskiej Ligi Koszykówki. Tak, więc obsada turnieju wygląda mocno w związku z czym serdecznie wszystkich zapraszam na mecze.
FOTY Z TURNIEJU PUCHAROWEGO W KRASZEWICACH
MISTRZOSTWA KALISZA AMATORÓW 2009 CZ.1
Foty z ostatnich Mistrzostw Kalisza Amatorów. Jakoś wcześniej nie zostały wrzucone na stronkę. Tak, więc warto sobie przypomnieć jak zdobywaliśmy tam I miejsce
Poniżej zamieszczam foty z meczu o III miejsce. Jakość zdjęć mocno przeciętna, ale organizator lepszych nie miał
Wyjazd do Brukseli przeszedł koło nosa dwukrotnie
W I Europejskim Turnieju Koszykówki pod patronatem europosła Marka Siwca wzięło udział dwanaście kaliskich zespołów.
Cały turniej wygrał zespół K.S B.DZ. M.P. w składzie: Kamil Stasik, Bartosz Dziedzic i Marcin Piechota, i to oni pojadą w nagrodę na wycieczkę do Brukseli.
Drugie miejsce w turnieju zajął team Mieszanka Wybuchowa, trzecie miejsce przypadło zespołowi KZHS a tuż za podium znalazł się Tune Squad.
W konkursie rzutów za 3 punkty po pasjonującej walce i aż trzech seriach dogrywki Marek Szczepański zwyciężył Adriana Kruszankina, i to on jako czwarta osoba z Kalisza wyruszy do Brukseli.
Piąte miejsce w brukselskiej wycieczce przypadło zwycięzcy konkursu rzutów z połowy boiska- Jakubowi Czajczyńskiemu, który jako jedyny z 23 stawki rzucających- kibiców i zawodników oddał celny rzut.
Bardzo dziękuję sponsorom turnieju i wszystkim uczestnikom. Mam nadzieję, że był to miły koszykarski prezent pod choinkę, nie tylko dla zwycięzców.
Jedna z najsilniejszych drużyn kontra zespół „wszystko może się zdarzyć” czyli mała zapowiedź przed naszym najbliższym meczem z Jeta.
Kolejny mecz z drużyną z czołówki tabeli. Ostatni nie poszedł nam tak dobrze, jakbyśmy sobie tego życzyli. Trudno. Było minęło. Wnioski wyciągnięte i trzeba je wykorzystać w najbliższym meczu.
Jeśli bardziej powalczymy na zbiórkach niż w poprzednich meczach to powinno być dobrze.
Jeśli nam będzie siedzieć „trójka” to powinno być dobrze.
Jeśli będzie współpraca zarówno w obronie, jak i w ataku to powinno być dobrze.
Tylko tyle, i aż tyle musimy zrobić, żeby powalczyć na równi w zespołem Jeta. Czy jesteśmy w stanie to zrobić? Po prostu musimy to sprawdzić. Będzie to kolejny mega trudny mecz, ale wszyscy doskonale pamiętamy jak wygrywaliśmy z teoretycznie silniejszymi rywalami (jak choćby ze Staltechem czy Earhquake). Jeśli wzniesiemy się na szczyt naszych możliwości to wszystko może się zdarzyć. Tak więc w środę dajemy z siebie wszystko co mamy i zobaczymy co z tego wyjdzie…
Pierwszy sprawdzian sparingowy napawa optymizmem przed nowym sezonem.
MWN -Centrum Meteor 81 : 51
Wreszcie trochę czasu by napisać relacyjkę z ostatniego sparingu… uff. Przystępując do tego meczu nie mieliśmy zbyt wysokiego składu, ale jak się później okazało rywale wzrostem też nie straszyli. Więc warunki były w miarę wyrównane. Co do składu gości, to byli to starzy wyjadacze ostrowskich parkietów, z którymi niejednokrotnie mieliśmy okazje grywać mecze. Była to mieszanka byłych składów Bad Boyz i Ziomali oraz innych nowych ziomali . Początek meczu to lekka przewaga zawodników z Ostrowa. Do wyniku 14 : 9 dla Centrum Meteor nie mieliśmy zbyt wiele do powiedzenia. Dopiero końcówka pierwszej kwarty to lepsza gra naszego teamu i to my schodziliśmy na pierwszą przerwę w meczu przy prowadzeniu 15 : 14. Główną przyczyną dość słabej gry z naszej strony były liczne straty. Aż 7 strat zespołu w tej części gry to stanowczo za dużo. Druga odsłona meczu to już mniejsza liczba strat, jednak nadal raziliśmy nieskutecznością w rzutach z gry. Ten mankament nadrabialiśmy niesamowitą ilością zbiórek, zwłaszcza na tablicy atakowanej. 17 zbiórek w samej drugiej kwarcie mówi samo za siebie. Brak skuteczności nadrabialiśmy walecznością. Dzięki temu powiększyliśmy swoje prowadzenie do 6 punktów na koniec pierwszej połowy (35 : 29). W drugiej połowie postanowiliśmy zmienić obronę na strefową. Jak się później okazało ten rodzaj obrony mamy bardzo dobrze dopracowany. Wynik trzeciej kwarty (27 : 4 !!!) był przygniatający. Rywale nie mogli znaleźć sposobu nawet na dogodne oddanie rzutu. W tej części meczu niepodzielnie szalał Wocio, który miał serie 10 punktów z rzędu dla naszej ekipy. Niemniejsze znaczenie w osiągnięciu takiego wyniku miała świetna współpraca zawodników w obronie między dolną i górną strefą. Oprócz dobrze funkcjonującej obrony nasz atak także znakomicie realizował swoje zadania. Brak strat w trzeciej kwarcie świadczy o dobrym zrozumieniu w akcjach ofensywnych. Ostatnia kwarta to już spokojne kontrolowanie przebiegu meczu przez naszą drużynę. To co może nas martwić to słaba skuteczność drużynowa w rzutach spod kosza, to co cieszy to przyzwoita celność w rzutach 3punktowych oraz dobra walka na tablicach. Wybijający się zawodnicy tego meczu to: Wocio (18 pkt, 5 zb, 4 prz) i Krzysiek (12 pkt, 13 zb, 3 prz). Co prawda za porozumieniem stron rozegraliśmy dodatkowe II kwarty. Tutaj minimalnie lepsi okazali się goście z Ostrowa wygrywając 39: 38.
Krótkie wspomnienie o turnieju w Sycowie.
Trochę późno, ale lepiej późno niż wcale, piszę o występie naszej ekipy w sycowskim turnieju 4vs4. Turniej niby ulicznej koszykówki, ale rozgrywany był na hali. Formuła 4vs4 na dwa kosze miała zapewnić sporo miejsca na efektowne akcje. To chyba byłby dobry pomysł gdyby organizator wziął pod uwagę poważniejsze sędziowanie. Niestety często mecze przypominały grę bez zasad albo zapasy podkoszowe. Brak jasnych reguł co do faulowania czy wykonywania rzutów osobistych budził najczęściej frustracje u zawodników.
Jednak pomijając te małe niedociągnięcia organizacyjne turniej wyglądał bardzo pozytywnie co odzwierciedlała jego nazwa – „Pozytywne wibracje vol.1”. Skupmy się jednak na występie naszych zawodników. Skład był następujący: Kaka, Tomek Szmaj, Picia, Adrian i Wocio.
Po raz kolejny nie mieliśmy szczęścia podczas losowania grup. Trafiliśmy do grupy 4-zespołowej (w drugiej były 3 drużyny). Jak się później okazało do naszej grupy trafiły praktycznie 2 najlepsze teamy. Ale cóż mogliśmy poradzić. Trzeba było się z nimi zmierzyć i powalczyć.
W pierwszym meczu trafiliśmy na dobrze znaną nam ekipę Speedballin’a. Ciężko zapowiadający się mecz rozpoczęliśmy bardzo dobrze. Tylko w połowie pierwszej części gry mieliśmy małe problemy kiedy to przeciwnicy odskoczyli nam na dystans 7 punktów. Jednak końcówka tej części meczu należała do nas, a dokładnie do Wocia. Na przerwę schodziliśmy przy prowadzeniu 25 : 21 po 3 kolejnych celnych „trójkach” Wojtka.
Zmotywowani takim obrotem spraw przystąpiliśmy do drugiej odsłony spotkania. Niestety pomimo naszych starań nie potrafiliśmy się wstrzelić w obręcz jak to miało miejsce w pierwszej połowie. Również nieporozumienia w obronie spowodowały straty w postaci łatwych punktów dla przeciwników. Wszystko to sprawiło, że w ulegliśmy w tym meczu 31 : 38.
Kolejny mecz z dość młodymi zawodnikami zapowiadał się jako formalność. I tak też było. Spokojnie rozprawiliśmy się z ekipą z Sycowa. Ostatni mecz grupowy to starcie, które mogło zadecydować (w przypadku naszej wygranej) o zajęciu przez nasz team 1. miejsca. Jednak ekipa SDC z Wrocławia należała do faworyta tego turnieju i wygrana z nią graniczyła z cudem. Mimo to, podeszliśmy do tego spotkania na luzie, ale z dużym zapałem do gry. Pierwsza połowa to porażka. Przegraliśmy ją 9 : 20. Nie byliśmy w stanie powstrzymać wjazdów na kosz zawodników z Wrocławia.
Druga połowa to już zupełnie inna gra z naszej strony. Pomoc w obronie i lepsza rotacja zrobiły swoje. Rywale nie mieli recepty na nasze celne rzuty za 3 punkty. Taka poprawa w naszej grze spowodowała, że pod koniec meczu zbliżyliśmy się do rywali na dystans 2 punktów. Niestety to wszystko na co było nas w tym meczu. Końcówka należała do SDC i ostatecznie przegraliśmy 33 : 38.
Zajmując 3. miejsce w grupie pozostawała nam walka o 5. miejsce w turnieju. Na dużym zmęczeniu i braku motywacji spokojnie wygrywamy to spotkanie z Kamą Syców. Ponownie nie zaspokoiliśmy naszych koszykarskich apetytów zajęciem wysokiego miejsca. Tym razem zabrakło trochę szczęścia w losowaniu i równej dobrej gry w meczach z najsilniejszymi drużynami turnieju. W najbliższym czasie czekają nas mecze sparingowe, ale o nich w najbliższych dniach więcej info.
Kaliski Streetball c.d.
White Niggaz: III miejsce w kategorii gimnazjum.
Z wielkimi nadziejami przystępowaliśmy do spotkań w kategorii gimnazjum. W zeszłym roku zajęliśmy II miejsce, tak więc teraz liczyliśmy na coś więcej. Z tym, że w tym roku zgłosiło się do turnieju 9 drużyn (w zeszłym tylko 5). Po obejrzeniu pierwszych meczów można było stwierdzić, że tylko jedna drużyna może nam zagrozić w zdobyciu 1. miejsca.
Mowa oczywiście o teamie z Opola. Chłopaki wyglądali naprawdę groźnie i w kolejnych meczach udowadniali to na asfalcie. Mecze grupowe wygraliśmy z wyraźną przewagą. Pierwszy - 15 : 1 mówił sam za siebie. W drugim, mimo rozluźnionej gry, również spokojnie wygraliśmy sporą przewagą. Następnie czekaliśmy na losowanie par półfinałowych.
I tu trafiliśmy najgorzej jak mogliśmy. W półfinale czekało nas niesamowicie trudne spotkanie właśnie z zespołem KZB Opole. Szkoda, że tak wcześnie spotkaliśmy sięz tym zespołem, ponieważ ewidentnie oba zespoły zasługiwały na finał.
Ale cóż, trzeba było rozegrać ten przedwczesny finał. Pomimo wcześniejszych obaw mecz z faworytem rozpoczął się dla nas bardzo dobrze. Praktycznie przez cały mecz utrzymywaliśmy kilkupunktowe prowadzenie. W akcjach podkoszowych rządził niepodzielnie Michał „Mike” Janas.
Oprócz dobrze spisującego się ataku mieliśmy solidną dostawę obrony od wszystkich naszych zawodników. Jednak pomimo fantastycznej gry Michała, Piotrka i Larwy na 15 sekund przed zakończeniem meczu to rywale prowadzili 9 : 8. Wówczas poprosiliśmy o przerwę na czas. Akcja ułożona pod Mike przyniosła powodzenie. Mamy remis po 9.
Do końca spotkania pozostają 4 sekundy. Przeciwnicy (niestety) mają piłkę do dyspozycji. Sędzia odlicza ostatnie sekundy meczu 4, 3 , 2… i jakimś cudem (pomimo dobrej obrony Michała) zawodnik KZB Opole trafia w rzucie z dystansu przez ręce obrońcy… Koszmar… Sytuacja nie do uwierzenia… Niestety w niecodzienny sposób przegrywamy…Pozostaje nam walka „ tylko” o III miejsce. I tak jak się spodziewaliśmy spokojnie ten mecz wygrywamy. Po raz kolejny zajmujemy wysokiemiejsce w ogólnopolskim turnieju streetball’a w kategorii gimnazjum. Pomimo tego nasze apetyty nie są nasycone. Tym razem zabrakło nieco szczęścia. Wierzymy jednak, że w końcu nasze starania (z pomocą szczęścia) zostaną wreszcie nagrodzone zwycięstwem w dużym turnieju. Do zobaczenia na streecie… :)
Kaliski Streetball: 2 x 1/8 finału w kategorii open.
Ze sporymi nadziejami przystępowaliśmy do kolejnego turnieju ulicznej koszykówki z udziałem naszych drużyn. Oprócz kategorii open, gdzie wystawiliśmy dwie ekipy, mieliśmy swoich przedstawicieli w kategorii gimnazjum. Zacznijmy od występów naszego najbardziej doświadczonego teamu.
Masovia White Niggaz w pierwszym meczu trafili na zespół Street Fame, który jak się później okazało zajął 2. miejsce w turnieju. Pomimo starcia ze znanym streetballer’m Mielcarem oraz II ligowymzawodnikiem w szeregach Street Fame potrafiliśmy dość łatwo wypracować sobie sporą przewagę.
Kawał dobrej roboty odwaliliśmy w obronie. Poza tym solidna obrona przenosiła się na skuteczny atak. Na nic zdały się próby crossów Mielcara, który w całym meczu nie zdobył nawet punktu. Po kilku minutach gry prowadziliśmy 8 : 4.
W końcówce rywale zbliżyli się na dystans 2 punktów, ale udało nam się dowieźć zwycięstwo do końca (10 : 8 ) .
Kolejny grupowy mecz był dużo łatwiejszy, co potwierdza początek spotkania 7 : 1 dla nas. Później spokojnie kontrolowaliśmy przebieg sytuacji na boisku. Mogliśmy pozwolić sobie na luźniejszą grę.
W ten sposób zajęliśmy 1. miejsce w grupie i czekaliśmy na losowanie par 1/8 finału. Niestety nie mieliśmy szczęścia. Trafiliśmy na obrońców tytułu czyli zespół Gang Dzikich Wieprzy. GDW wygrali kaliskiego streeta także 2 lata temu.
W Związku z tym czekało nas bardzo trudne zadanie. O dziwo rozpoczęliśmy ten mecz bardzo dobrze od prowadzenia 5 : 2 . Wówczas rywale wprowadzili zmiany w ustawieniu i to był zwrot akcji w tym meczu. Zmiennik przeciwników od razu po wejściu na boisko trafił kilka ważnych rzutów przy dobrym kryciuz naszej strony. Z kolei my zupełnie stanęliśmy w ataku. Mieliśmy spory kryzys rzutowy i to od razu odbiło się na wyniku. Niestety do końca meczu nie potrafiliśmy się wstrzelić w obręcz. Wszystko to spowodowało, że dobrze zapowiadający się mecz przerodził się w koszmarną końcówkę. W ten sposób MWN musieli pożegnać się z tegorocznym kaliskim streetball’em.
Z kolei YWN (w składzie: Kaka, Picia, Jaro) trafili w rozgrywkach grupowych na starych znajomych czyli Old School Dziadzia. Drugi grupowy rywal również nie należał do najsilniejszych. W meczu z pierwszą drużyną pod koszem szalał Jaro, który nie miał godnego siebie przeciwnika w grze podkoszowej.
Taktyka była prosta – większość piłek Kaka adresował właśnie do Jarka. Jedyne czym OSD mogli nam zagrozić to rzuty z dystansu, ale tego dnia to nie była ich mocna strona. W drugim meczu nasi „juniorzy” początkowo się męczyli, ale kiedy już weszli na właściwe obroty byli nie do powstrzymania.
Tak więc obie nasze ekipy zakończyły fazę grupową na 1. miejscach z kompletem zwycięstw. 1/8 finału dla naszego młodszego temu nie zapowiadała się tak tragicznie jak dla MWN. Niestety zespół z Sieradza już na początku meczu trafił kilka „dwupunktowych” rzutów. Przy stanie 7 : 1 dla rywali ciężko poukładać grę i skutecznie zacząć grać. Po przerwie na czas YWN jednak zaczęli grać lepiej w obronie, co zminimalizowało straty do wyniku 5 : 8. Jednak to wszystko na co było stać Młodych Białych Murzynów.
Po raz kolejny nie udało się przebrnąć żadnemu z naszych zespołów przez 1/8 finału w kategorii open na większej imprezie streetball’owej. Mimo to White Niggaz nie poddają się i już planują występy w kolejnych turniejach ulicznej koszykówki…
MWN: łatwa wygrana z najsłabszą drużyną ligi.
YWN: przebłyski fantastycznej gry przeplatane momentami nieporadności.
Nasz młodszy zespół rozegrał mecz z drużyną, która również walczy o siódmą lokatę w LLS. Mecz zapowiadał się wyrównanie. Jednak od samego początku to nasz team narzucił swój styl gry rywalom. YWN rozpoczęli ten mecz od wyniku 8 : 0. Byli bardzo skoncentrowani w obronie, a w ataku świetnie wychodziły im akcje dwójkowe. W kolejnej części meczu nastąpiło małe rozluźnienie w naszych szeregach. I rywale bardzo szybko zbliżyli się na dystans 2 punktów (10 : 8 ). Jednak końcówka spotkania ponownie należała do Niggaz i ostatecznie całe spotkanie
16 : 11. Nasz starszy zespół miał tego dnia łatwe zadanie. Oczywiście nikogo nie należy lekceważyć, ale patrząc na dotychczasowy bilans przeciwników, jak również na ich wiek, wynik spotkania był z góry przesądzony. Jako jedyny zespół dotychczas zdobyliśmy max ilość punktów w meczu (25). Również nasza przewaga - 18 punktów - należy do najwyższych. Graliśmy spokojnie i na luzie. Nie pozwalaliśmy na zbyt wiele rywalom i końcowy wynik to 25 : 7. Ostatni mecz w lidze YWN musieli rozegrać z pretendentem do mistrzostwa drużyną Earthquake. Niestety już od początku meczu nasi młodzi zawodnicy nie mogli znaleźć recepty na wysokich graczy podkoszowych rywali. Przeciwnicy bardzo szybko odskoczyli na kilka punktów przewagi i do końca kontrolowali przebieg spotkania. W drużynie YWN przede wszystkim zawiodła gra w ataku. Bardzo trudno było się przedrzeć blisko kosza. Nawet po wypracowaniu dobrej sytuacji rzutowej jakimś cudem piłka nie chciała znaleźć drogi do kosza. W rezultacie YWN przegrali 6 : 16. Ostatecznie nasz młodszy zespół osiągnął bilans 3 zwycięstw i 6 porażek. Natomiast czy utrzyma 7. miejsce to już zależy od wyników meczów pozostałych drużyn.
MWN: Brak skuteczności i słaba obrona przyczyną gry poniżej oczekiwań.
YWN: Efektowna gra nie przełożyła się na efektywną.
Po ostatnich zwycięstwach do tej serii spotkań przystępowaliśmy z pozytywnym nastawieniem. Optymistycznie patrzyliśmy na mecz z liderem ligi. Zespołem, który jeszcze nie poniósł porażki. Niestety rzeczywistość okazała się brutalna. Wygrywając spotkanie z zespołem Black Dog mogliśmy jeszcze sporo namieszać w ostatecznej klasyfikacji, przegrywając – pozostawała nam walka o 4. miejsce. Od samego początku meczu rywale narzucili swój styl gry. Dużo szybkich i dokładnych podań oraz przede wszystkim niesamowita skuteczność przeciwników powoli odbierała nam wiarę w zwycięstwo w tym pojedynku. Zawodnikom Black Dog wychodziło wszystko, praktycznie nie mylili się
w rzutach zza linii 6,25 m. My natomiast, o ile potrafiliśmy wypracować dość dobre sytuacje rzutowe nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Rażący brak skuteczności z naszej strony musiał się odbić na wyniku. No i ostatecznie przegraliśmy 13 : 21. W starciu z liderem tego dnia nie mieliśmy szans. My zagraliśmy poniżej oczekiwań, a oni powyżej. Z kolei nasza młodsza drużyna miała nie mniej łatwą przeprawę z Magic Globetrotters. Z tym zespołem Młodzi Niggaz spotkali się już na Mistrzostwach Kalisza Amatorów. Wówczas mecz był dość wyrównany, tym razem nasi juniorzy mieli mało do powiedzenia. Główną przyczyną tak wyraźnej porażki (9 : 17) były liczne straty, które wynikały najczęściej z braku podań w tempo i zbyt pochopnych decyzji boiskowych. Słabsza dyspozycja strzelecka naszych zawodników też miała swoje odzwierciedlenie w wyniku. Z zawiedzionymi nadziejami przystępowaliśmy do kolejnych spotkań tej kolejki. Czekały nas mecze z teoretycznie słabszymi rywalami. W meczu MWN z zespołem Sajrus Team graliśmy już całkiem inaczej. Oczywiście przeciwnicy na wiele nam pozwolili. Wynik był przesądzony już po kilku akcjach, a my mogliśmy trochę pofreestyle’ować. W drugiej połowie meczu odpuściliśmy nieco w obronie, przez co wynik nie do końca odzwierciedla naszej przewagi w tym meczu. Ostatni mecz YWN grali praktycznie po zmroku. Na szczęście po jakimś czasie włączyli latarnie i mecz mógł się toczyć w miarę przyzwoitych warunkach. Początkowo rywalizacja była wyrównana, a brak światła wprowadzał sporo przypadkowości w grze. Nasi zawodnicy mimo kilku nieudanych akcji grali bardzo widowiskową koszykówkę. KK popisywał się dryblingiem, crossami ze zmianą tempa i kierunku, a nawet „łamaniem kostek”. Picia natomiast był niepowstrzymany przy kontrach i odważnie wjeżdżał pod kosz. Powoli Artur prezentuje grę, na którą go stać. Wreszcie nie miał problemów z opanowaniem piłki i skuteczniej kończył swoje akcje. Podsumowując gra naszych zespołów na pewno może się podobać kibicom, choć nie zawsze jest ona skuteczna. Letnią ligę traktujemy jako kolejną okazję do zbierania doświadczenia, które zaprocentuje w przyszłości. Biorąc pod uwagę ostatni brak treningów oraz wakcyjno/streetball’ową atmosferę nie oczekujmy od naszych zawodników rewelacyjnych wyczynów. Poza tym oprócz schematycznych zagrywek nie może zabraknąć miejsca na grę kombinacyjną i dobrą zabawę, a o to w Letniej Lidze Streetball’a powinno głównie chodzić. Przed nami 2 ostatnie kolejki spotkań, w których MWN będą walczyć o zachowanie 4. miejsce, a YWN – 7.
Skuteczna i efektowna gra gwarancją zwycięstw Białych Murzynów
Ostatnia kolejka spotkań Letniej Ligi Streetball’owej będzie przez nas mile wspominana z kilku powodów. Zacznijmy od tego, że wygraliśmy wszystkie możliwe mecze w tej serii spotkań. Co prawda zanotowaliśmy 3 zwycięstwa i jedną porażkę, ale lepiej się już nie dało. A to za sprawą derbów naszych teamów, ktoś z nas musiał przegrać . Można rzec starzy wyjadacze kontra młodzi gniewni. Składy były następujące. MWN: Rino, Wocio, Karkosz, Picia i Adzikus, natomiast YWN: KK, Artur, Piotrek, Michał i Lipa.
Zanim jednak doszło do niggazowych derbów nasze teamy rozegrały po jednym meczu. Oba spotkania dość pewnie wygraliśmy. Same wyniki spotkań są odzwierciedleniem naszej o niebo lepszej gry niż 3 tygodnie temu. Nasze mecze obfitowały w popisowe akcje zwłaszcza w wykonaniu Wocia i Kaki. Sporo tricków rodem z andłanowskich mixtapeów. Efektowna gra była oczywiście doprawiona dobrą skutecznością. Podsumowując, kluczem do tak efektywnej gry była solidna obrona. Jeśli tylko wszyscy zawodnicy przykładają się do swoich ról w obronie to reszta staje się formalnością.
Sądzę jednak, że pomimo tak dobrej gry naszych zawodników to nie jest szczyt ich możliwości. Jestem przekonany, że to dopiero początek i jeszcze sporo pokażemy w kaliskiej lidze streetball’owej. Kolejne spotkania ligowe już w najbliższą środę. Emocji na pewno nie zabraknie, do zobaczenia na streecie!
Tabela po 4 kolejce Letniej Ligi Streetball'owej.
Nieudana II kolejka Letniej Ligi Streetball’owej dla Białych Niggaz’ów.
Dość okrojonymi składami przystąpiliśmy do tej serii spotkań kaliskiej ligi.
Zarówno pierwszy, jak i drugi nasz team wystąpił bez kilku podstawowych graczy, co bardzo ułatwiło grę naszym przeciwnikom. Po dobrym początku naszego młodszego zespołu liczyliśmy na wyrównaną walkę do samego końca i być może wygraną. Jednak ostatnie 5 minut drugiej połowy to bardzo chaotyczna gra YWN i w efekcie przegrana 10 : 15. Niestety dobrze zapowiadający się mecz zakończył się wyraźną przegraną. Przyczyną porażki była mało zorganizowana gra w ataku oraz brak skuteczności rzutów, które często były oddawane z nieprzygotowanych pozycji. Brak informacji w obronie również zrobił swoje. Niestety z taką grą ciężko będzie uplasować się na dobrym miejscu w lidze. Miejmy nadzieje, że kolejne mecze mecze przyniosą zmiany…
Z kolei „starzy” White Niggaz mieli bodajże jeden z najcięższych meczów. Było to starcie ze starymi wyjadaczami z naszych sparingów czyli Satanami (kiedyś Calishfornia). W pierwszej połowie meczu nieznaczne prowadzanie wypracowali sobie zawodnicy z Kalisza. Głównie dzięki wielu niewykorzystanym prostym rzutom spod kosza przez naszych ballerów. Jednak w drugiej odsłonie meczu nasza gra, zwłaszcza w obronie (czyli podwajanie Dzidka), poprawiła się. Wszystko to sprawiło, że na kilka sekund przed końcem meczu prowadziliśmy 2 punktami. No i wtedy stało się najgorsze co mogło nam się przytrafić…
W ostatnich sekundach rzutem rozpaczy Satany doprowadziły do dogrywki.
Sytuacja identyczna jak na Mistrzostwach Kalisza Amatorów. Tyle tylko, że wtedy to my byliśmy w odwrotnej/korzystnej sytuacji. Dogrywka. Sytuacja pod koniec dogrywki praktycznie odwrotna to tej z końca drugiej połowy. To my przegrywamy 2 punktami, a do końca dogrywki pozostaje 9 sekund. Mamy piłkę. Wocio zostaje sfaulowany na 6 sekund przed końcem. Trafia osobistego i taktycznie szybko faulujemy. Przeciwnicy mają rzut osobisty, a my 5 sekund żeby coś zmienić. Na nasze szczęście rywale pudłują i my zbieramy piłkę. Rino przejmuje piłkę i trochę za wcześnie oddaje ostatni rzut z połowy boiska… Niestety nie trafia i przegrywamy ważny mecz. Przed nami jeszcze sporo meczów, sporo szans na odrobienie strat w tabeli ligi. Jedyne co musimy zrobić to bardziej uwierzyć w swoje możliwości i pokazać je na asfalcie, a nie tylko na treningach…
Letnia Liga Streetball'a
Kalisz 2009 Rozkład spotkań III kolejki, 15 lipca
Earthquake : Magic Globtrotters 20:17
Sajrus Team : Asnyka Team 11:10
Black Dog : Young White Niggaz 15:10
Satany : Masovia White Niggaz 18:17 (po dogrywce)
Magic Globtrotters : Old School Dziadzia 15:14
Black Dog : Asnyka Team 15:10
White Niggaz znów na podium, II miejsce w kaliskim turnieju streetball’owym
W II Turnieju Koszykówki Ulicznej o puchar Prezesa SM Dobrzec wzięło udział 11 drużyn, a cały turniej wygrał zespół Earthquake pokonując drużynę Masovia White Niggaz 14:8. W meczu o trzecie miejsce Old School Didzia pokonała Przystojniaków 16:13.
Drużyna MasoviaWhite Niggaz
Turniej rzutów z połowy boiska wygrał Wojciech Świtalski.
Po turnieju rozdaliśmy w konkursach ponad 50 piłek najmłodszym fanom koszykówki, a kilkudziesięciu młodych zawodników zapisało się na treningi młodzieżowych sekcji klubu we wrześniu.
Za muzycznymi sterami działał niezawodny DJ Sok, a wspierał go DJ Marx. mogliśmy także podziwiać występ Grubera i Spółki.
Krótko podsumowując, to był dobry weekend dla koszykówki-w 2 turniejach zagrało aż 16 lokalnych zespołów, rozdaliśmy ponad 100 piłek do kosza- szczególnie dla najmłodszych, udanie zainaugurowaliśmy rozgrywki Letniej Ligi Streetballa. II kolejka Ligi odbędzie się w środę, 15 lipca o g. 18.00.
Gramyfair Summer Edition 2009 KrakówYoung White Niggaz znów w półfinale(relacja made by KK)
Zmotywowani sukcesem, a jednocześnie niedosytem zajęcia 3. miejsca w zimowej edycji turnieju Gramyfair postanowiliśmy wyruszyć na podbój Krakowa i powalczyć o najwyższe laury. Nasza reprezentacja ponownie zgłosiła się do kategori dla "Chłopców bez włosów na klacie" tj. do 18 lat. Wystartowaliśmy w składzie Jaro, Krzyś, Kaka oraz Picia. Z racji niepogody turniej odbył się na sali, a nie jak wcześniej planowano na streecie. Byliśmy rozczarowani tym faktem, gdyż jak wiadomo jesteśmy rasowymi streetballerami. Z chęcią zemsty za poprzednią porażkę, przystąpiliśmy to zmagań grupowych. W pierwszym meczu rywale nie stanowili dla nas większego kłopotu i pokonaliśmy ich gładko 16:1. Drugi mecz przebiegał podobnie, a nasza płynna gra pozwoliła na szybkie zwycięstwo 16:4. W ostatnim meczu w grupie trafiliśmy na drużynę freestylowców z "The Squadu". Gracze Ci wrzucili nam co prawda kilka szczęśliwych rzutów, jednak nie byli w stanie powstrzymać naszych skutecznych wjazdów i dunków - wygrana 16:9. Niesieni falą sukcesów przystąpiliśmy do fazy playoff. Trafiliśmy tam już na bardziej wymagających rywali, którzy dorównywali nam warunkami fizycznymi. W tym meczu pokazaliśmy klasę i serce do gry. Pomimo ostro grających w obronie rywali skutecznie wykorzystywaliśmy wiele pozycji rzutowych. Nasze niektóre akcje stwarzały świetne miejsca dla niepilnowanych zawodników pod koszem co pozwalało na zdobycie pewnych punktów. W ten sposób ograliśmy przeciwników 16:10. Do półfinałów przystępowaliśmy naprawdę zmotywowani, gdyż wiedzieliśmy z kim będziemy mieć do czynienia. Była to drużyna, która odprawiła nas z kwitkiem w półfinale w zimowej edycji, a następnie zdobyła mistrzostwo. Mecz był bardzo zacięty i widowiskowy. Trafialiśmy kosz za kosz. Przy stanie 8:8 rywale rzucili "dwójkę", a do końca pozostała minuta. Nie udało nam się wykończyć skutecznie akcji, jednak zaliczyliśmy przechwyt. Na zegarze widniało ostatnie 30s. Próbowaliśmy oddać celny rzut za dwa, lecz piłka jak zaczarowana wytoczyła się z obręczy. Udało nam się jeszcze zebrać w ataku i oddać tzw. rzut rozpaczy. Niestety rywale zebrali piłkę i było po „ptakach”. Nasi rywale ponownie zdobyli 1. miejsce. Szkoda tylko, że nie został rozegrany mecz o 3. miejsce.
Na pocieszenie dostaliśmy od organizatora koszulki z logiem turnieju, co pozwoliło przynajmniej częściowo zniwelować nasze zdenerwowanie i zawiedzenie. Z mieszanymi uczuciami wróciliśmy do domów.
Mistrzostwa Rejonu LZSów w streecie
Zeszłoroczne zmagania naszej ekipy w tym turnieju nie były najwyższych lotów. Przypomnę tylko, że zajęliśmy 3. miejsce grając praktycznie młodzieżowcami. Wówczas przegraliśmy minimalnie 2 spotkania i wygraliśmy niespodziewanie z drużyną z Ostrowa Wlkp., która zajęła 1. miejsce w turnieju. W tym roku jechaliśmy w zupełnie innym zestawieniu zawodników. A skład był następujący: Dawid Sobieraj, Krystian Cywiński, Dominik Więcek
i Adrian Kruszakin. Czyli większość to weterani boiskowi. Spore doświadczenie tych zawodników pozwoliło na spokojne kontrolowanie wyników pierwszych dwóch meczów. Pierwszy mecz z młodzieżowcami z Pleszewa potraktowaliśmy rozgrzewkowo. I rzeczywiście tak było.Wynik 12 : 3 mówi sam za siebie. Chłopaki z Pleszewa nie mieli przede wszystkim warunków fizycznych, aby walczyć z nami na równi. Kolejny mecz zapowiadał się najciężej. Wiadomo przecież, że Ostrów Wlkp. to kolebka wielkopolskiej koszykówki, no i byli to zeszłoroczni zwycięzcy tego turnieju. Początek spotkania to nieporadność strzelecka z obu stron. Dobry defense, ale brakowało skuteczności. Dopiero w połowie spotkania doszło do przełamania zwłaszcza z naszej strony. Dwie celne „trójki/dwójki” Adzikusa pozwoliły na odskoczenie od rywali na bezpieczną odległość. Nadal kontynuowaliśmy skuteczną obronę doprawioną blokami Krystka. Wszystko toczyło się po naszej myśli, aż do momentu, w którym Krystek podkręcił sobie kostkę. Musiał opuścić boisko. Na szczęście nasza przewaga była na tyle wysoka, że mogliśmy do końca spotkania spokojnie kontrolować jego przebieg. A nawet po wejściu Rina zdołaliśmy powiększyć prowadzenie i ostatecznie wygrać 12 : 5. Bardzo podbudowani dość łatwym zwycięstwem z faworytem zawodów przystępowaliśmy do ostatniego meczu z Kaliszem (Krystek grał z bolącą kostką). I chyba za luźno do niego podeszliśmy. Wynik przez cały mecz oscylował wokół remisu, a prowadzenie zmieniało się kilkakrotnie. Graliśmy gorzej w obronie i nie rzucaliśmy już tak celnie jak w poprzednim meczu. Mimo to na 2 minuty przed końcem spotkania prowadziliśmy 1 punktem. Niestety po następnej akcji Kaliszan to rywale wyszli na 1-punktowe prowadzenie po celnym rzucie za 2 punkty. Kolejna nasza akcja nie przyniosła punktów. Przeciwnicy zaczęli grać na czas. Staraliśmy się za wszelką cenę przechwycić piłkę. To był jedyny sposób na wygranie tego meczu. Na 1 minutę przed końcem regulaminowego czasu gry udało nam się przejąć piłkę po dobrym podwojeniu rozgrywającego. Niestety już po chwili w łatwy sposób straciliśmy piłkę, a czas płynął na naszą niekorzyść. Na nasze szczęście jeden z zawodników ekipy z Kalisza po bardzo głośnym wykrzyczeniu swojego niezadowolenia z decyzji sędziego został wyrzucony z boiska. Kaliszanie kończyli spotkanie z dwoma zawodnikami na boisku. Taki obrót spraw bardzo ułatwił nam rozgrywanie kolejnych akcji. Tym samym odnieśliśmy trzecie zwycięstwo i zajęliśmy ostatecznie 1. miejsce. To już trzeci z rzędu wygrany turniej naszej ekipy. Przed nami finał wojewódzkich rozgrywek w streetball’u LZS-ów, który odbędzie się w Ostrzeszowie. Do zobaczenia w finale…
Masovia White Niggaz Mistrzami Kalisza Amatorów.
Po wielkich emocjach i dogrywce w wielkim finale Masovia White Niggaz pokonała Earthquake 45:41 i zwyciężyła w II Mistrzostwach Kalisza Amatorów. W meczu o III miejsce ubiegłoroczni mistrzowie, w tym roku grający pod nazwą Oldboje pewnie zwyciężyli Magic Globe-trotters 56:34.
MVP turnieju został Adrian Kruszakin.
Wyniki turnieju
1. Masovia White Niggaz
2. Earthquake 3. Oldboje 4. Magic Globe-trotters 5-8. Air Force, Satany, Young White Niggaz i Piwnica u Roberta 9-12. PWN, Ćwiartka Team, No Name Team i Kej Ołł
W drużynowym konkursie rzutów za 3 pkt. również dogrywka była konieczna do wyłonienia zwycięzcy, a ostatecznie reprezentacja Masovia White Niggaz pokonała przedstawicieli teamu Oldboje.
W porannych półfinałach Earthquake pokonał Oldbojów 46:37, a Masovia White Niggaz wygrała z Magic Globe-trotters 46:22.
2. miejsce w II lidze
dla Masovii White Niggaz
·MWN – Bad Boyz 65 : 47
Mecz pozytywnych rekordów.
·MWN – Academy of Management 91 : 39
Nasza przewaga w tym spotkaniu była przytłaczająca. Choć sama gra nie wyglądała tak super, jakby na to wskazywał wynik meczu. Ale wróćmy jeszcze na chwilę do rekordów, które padły w tym meczu:
- 91 punktów to największa zdobycz punktowa w historii naszej ekipy, jest to także rekord strzelecki obu lig w tym sezonie
- 52 punkty przewagi to również rekord drużynowy, jak i ligowy sezonu
- 51 zbiórek to na pewno rekord naszego teamu, a może i obu lig (tego dokładnie nie sprawdzałem
- kolejne nasze rekordy drużynowe to: 11 bloków, 17 asyst i ograniczenie skuteczności przeciwników do zaledwie 17% rzutów z gry
- jeśli chodzi o rekordy indywidualne to należy wspomnieć o 40 punktowej zdobyczy Dawida Sobieraja, tym samym Rino ustanowił nowy strzelecki rekord zespołu.
To tyle o rekordach. Wracając do samego meczu, to od samego początku przebiegał on pod nasze dyktando. Już po kilku blokach nasi przeciwnicy zastanawiali się, w jaki sposób oddawać rzuty do naszego kosza, by uniknąć czapy. Bardzo dobra obrona była kluczem do szybkiego przejścia z obrony do ataku. Co w naszym przypadku jest najsilniejszą bronią. Wszystko zaczyna się dobrej obrony, jeśli ona funkcjonuje wówczas rywale mają spore problemy z zatrzymaniem naszego kontrataku. Oczywiście gra się tak, jak pozwalają przeciwnicy. W tym meczu pozwolili nam na to w czym jesteśmy najlepsi – szybki atak. Wykorzystaliśmy to niemiłosiernie. Po takim wyniku ciężko na coś narzekać. Ale jak już wspomniałem na początku relacji, wynik wcale nie odzwierciedlił jakiejś naszej super gry. Z uwagi na to, że rywale nie nadążali z wracaniem do obrony nie mieliśmy zbyt wielu okazji do zaprezentowania się w ataku pozycyjnym. Po prostu nie było takiej potrzeby. Z drugiej strony bardzo szybkie tempo gry powodowało sporo strat wśród naszych młodych zawodników. Także cały czas pojawiają się podstawowe błędy, nad którymi musimy jeszcze popracować. Podsumowując, zwerbowanie Krystka wydaję się dobrym posunięciem. Po pierwsze dlatego, że brakowało nam zawodnika pod koszem o takich parametrach fizycznych. Po drugie Krystek angażuje sporo uwagi obrońców, przez co inni zawodnicy mają więcej miejsca i swobody do zaprezentowania swoich umiejętności w ataku. A co za tym wszystkim idzie? Młodzi zawodnicy dostają więcej minut gry. Przed nami ostatni mecz sezonu. Będzie to batalia z coraz, wydaje się, mocniejszą drużyną Bad Boyz o drugie miejsce w lidze. Myślę, że jeśli będziemy skoncentrowani i pokażemy swoje możliwości na parkiecie, to my zejdziemy z niego jako zwycięzcy. Dajcie z siebie wszystko chłopaki!!!
Ważne zwycięstwo
podtrzymujące szanse na drugie miejsce w lidze.
·MWN – Gilewicz Team 73: 65
Po wzmocnieniu nowym nabytkiem jakim jest Krystek Cywiński liczyliśmy na poprawę gry obronnej. Czyli tego czego brakowało nam w ostatnich meczach. Przy niepewnej obecności na meczach Tomka Szmaja brak zbiórek coraz bardziej dawał się we znaki. Jednak pomimo znacznego wzmocnienia mecz z Gilewiczem wcale nie był łatwy. Co prawda mieliśmy sporą przewagę fizyczną pod koszem, ale przeciwnicy mieli na to receptę. Skuteczne rzuty za 3 punkty rywali powodowały, że mecz był bardzo wyrównany. Na początku spotkania to my narzuciliśmy styl gry i wyszliśmy na prowadzenie 15 : 5. Taki obrót spraw nieco uśpił naszą czujność, ponieważ już po paru minutach wynik brzmiał 25 : 16 dla Gilewicz Team. Rozpoczęliśmy mozolne odrabianie strat i praktycznie do połowy ostatniej części gry wynik oscylował wokół remisu. Końcówka spotkania należała do nas, ale wygrana 8 punktami wcale nie jest przekonująca. Wejście Krystka w rotacje zespołu wymaga zapewne trochę czasu, te problemy ze zgraniem były widoczne w pierwszej połowie meczu. Jednak druga połowa to już zupełnie inna gra i coraz lepsza współpraca zespołowa. Jedynym mankamentem naszej gry były proste niewymuszone straty. Musimy nadal pracować na szanowaniem piłki i nie tracić jej tak szybko zwłaszcza przy wyprowadzaniu kontry. Z drugiej strony cieszy naprawdę przyzwoita drużynowa skuteczność rzutów za 3 punkty (37%) i rzutów osobistych (67%). Jeśli tylko wykorzystamy nasze możliwości to o wyniki w kolejnych meczach nie musimy się martwić.
Koszmar trwa w najlepsze :/
·MWN – Sat-Kom Team 54 : 57
Coraz bardziej we znaki dają się braki kadrowe. Pod nieobecność naszych 2 najlepiej zbierających zawodników, walka pod tablicami staje się coraz trudniejsza. Niestety w naszym przypadku zbiórki to klucz do licznych kontr i w konsekwencji zwycięstw. Jeśli tego nam brakuje to o wygrywanie meczów bardzo ciężko. Pomimo takich osłabień dość dobrze funkcjonuje atak pozycyjny, który bardzo powoli, ale robi postępy. Wracając do przebiegu samego meczu to był on bardzo wyrównany. Jedynie na początku spotkania rywale odskoczyli nam na dystans 7 punktów, ale zmiana obrony na „strefę” pozwoliła na szybkie odrobienie prawie wszystkich strat. Do czwartej kwarty żadna z drużyn nie potrafiła wypracować sobie znaczącej przewagi. Dopiero na początku ostatniej części meczu wyszliśmy na 7-punktowe prowadzenie. To był niestety szczyt naszych możliwości w tym pojedynku. Sat-Kom Team szybko zniwelował tą przewagę i końcówka meczu toczyła się punkt za punkt. W ostatniej akcji naszego teamu Krzyśkowi udało się zdobyć punkty i w ten sposób doprowadzić do remisu. Zostało 11 sekund do końca i piłka była w rękach przeciwników. Nie mogliśmy wziąć już time outu. Liczyliśmy na niecelny rzut rywali. No i wszystko skończyło się w najgorszy sposób. Mimo wysiłków naszych obrońców Grzegorz Janiak w ostatnich sekundach oddał jedyny celny rzut w jego drużynie w tym meczu za 3 punkty… Szkoda tego meczu, nawet minimalna wygrana bardzo podbudowałaby morale zespołu. Największym mankamentem w tym meczu była nasza obrona, a raczej potężna „dziura” w niej w okolicach podkoszowych. Nadal skuteczność rzutów osobistych jest na tragicznym poziomie. Liczne proste straty też nie napawają optymizmem. Cieszy na pewno dobra postawa KK, który rozegrał najlepszy mecz w tym sezonie. Krzysiu i Picia również zagrali na dobrym poziomie. Brak 2/5 podstawowego składu pozwala na więcej minut gry dla młodszych zawodników. Nasi „juniorzy” radzą sobie coraz lepiej, brakuje im jednak równej formy w każdym meczu. Jeśli ta forma się ustabilizuje i młodzieżowcy uwierzą w swoje możliwości będziemy cieszyć się ze zwycięstw jeszcze w tym sezonie.
Nierówna gra zespołu przyczyną porażki z liderem.
·MWN – Meble Doktór 49 : 64
No cóż… W nieco osłabionym składzie, bez Tomków, przystępowaliśmy do tego meczu. Mimo to, staraliśmy się zrobić co w naszej mocy, aby zagrozić liderowi II ligi. Niestety przy braku równej formy niektórych zawodników na więcej nie było nas stać. Początkowo graliśmy swoje, czyli to, co było zaplanowane i gra w miarę się układała. Jednak nasi rywale byli bardzo dobrze dysponowani strzelecko, zwłaszcza z dystansu. To niestety psuło nasze szyki. Druga kwarta statystycznie wyglądała w obronie lepiej, rywale zdobyli wówczas tylko 8 punktów. Jednak prawdziwe załamanie naszej gry nastąpiło w trzeciej odsłonie. Sporo prostych strat przeciwnicy szybko zamieniali na punkty z kontry. Dopiero w ostatniej części gry pokazaliśmy charakter i walkę. Jednak straty były zbyt duże, żeby je zniwelować w ciągu jednej kwarty. Jeśli chodzi o plusy naszej gry to na pewno trzeba pochwalić zawodników za walkę na zbiórkach, którą wygraliśmy 31 : 24 (znaczny postęp w tym elemencie w porównaniu z poprzednim meczem). Ale same zbiórki to za mało na dobrze zorganizowany team Mebli. Z kolei najważniejsze w najbliższych meczach to odnalezienie tej pewności gry z początku sezonu i skuteczniejsze szanowanie piłki. Nasi młodzi zawodnicy przejawiają tendencje do zbyt szybkiego pozbywania się piłki, co często kończy się stratą. Nad tym i, jak by nie było, rzutami osobistymi, będziemy głównie pracować. Pomimo naszych osłabień kadrowych, zrobimy wszystko, żeby zająć 2. miejsce w lidze.
Co się stało z „Białymi Murzynami”?
·MWN – Bad Boyz 41 : 56
O takich meczach, jak ten chce się jak najszybciej zapomnieć… I tak musimy zrobić. Takie porażki bardzo bolą, ale to tylko wzmacnia szeregi naszej drużyny. Wygrywamy razem i razem przegrywamy. Na pewno zrobimy wszystko, aby kolejne spotkania były odzwierciedleniem naszych prawdziwych możliwości. Ale skupmy się na przebiegu samego meczu.Początek meczu układał się po naszej myśli, wyszliśmy na prowadzenie 7 : 0. Od tego momentu coś niedobrego wkradło się w naszą grę. Do końca kwarty rywale odrobili wszystkie straty i wyszli na prowadzenie 8 : 7. To co zawsze było naszą silną stroną czyli zbiórki, dziś było naszym największym mankamentem. Po prostu piłka wypadała nam z rąk, brakowało pewności w mocnym chwytaniu piłki. Nasi rywale nie pozwalali nam na wyprowadzanie kontrataków, co bardzo ograniczało możliwości ofensywne Rina. W drugiej kwarcie przeciwnicy kontynuowali swoją dobrą, poukładaną grę, nam z kolei brakowało skuteczności zarówno spod kosza, jak i z dystansu. Do końca trzeciej kwarty Bad Boyz dyktowali warunki gry, my natomiast nadal nie potrafiliśmy skutecznie zagrać w ataku i walczyć o zbiórki pod własnym koszem. Dopiero w ostatniej odsłonie meczu coś jakby drgnęło w naszej grze. Nasz pressing wprowadzał zamieszanie w rozgrywanie akcji przeciwników. Kilkoma celnymi „trójkami” udało nam się zniwelować straty do 9 punktów na 5 minut przed końcem meczu. Jednak końcówka należała już do Bad Boyz. Praktycznie każdy z naszych zawodników zagrał poniżej swoich możliwości, jedynie Wocio prezentował przyzwoity poziom. Jego 16 punktów i 7 zbiórek to za mało na zespołowo grających Bad Boyz. Jak najszybciej musimy wrócić do formy z początku sezonu. Bardzo ważne jest także wskrzeszanie ducha walki w grze obronnej. Silna motywacja i chęć do walki to aspekty nad, którymi będziemy pracować na najbliższych treningach. W następny czwartek czeka nas rewanż z najsilniejszą i niepokonaną do tej pory drużyną Mebli Doktór. Mimo słabszej gry w ostatnich spotkaniach postaramy się zrobić niespodziankę z faworyzowanym przeciwnikiem. Wierzę, że jesteśmy w stanie wygrać ten mecz, jeśli tylko każdy zawodnik naszej drużyny zagra na najwyższym swoim poziomie. Pamiętajcie, że White Niggaz nie powiedzieli w tym sezonie ostatniego słowa i wszystko może się zdarzyć .
MWN - Academy of Management 57 : 58
Jeden z lepszych meczów White Niggaz.
·MWN – Gilewicz Team 63 : 48
Udało się odrobić lekcje z poprzedniego sezonu. Przypomnętylko, że w zeszłym sezonie mecz z Gilewicz Team zupełnie nam nie wyszedł. Wówczas był to jeden z gorszych meczów naszej ekipy. Natomiast na podstawie tego meczu można było zaobserwować różnicę w grze naszego zespołu między pierwszym sezonem a obecnym. Co prawda przeciwnik był wymagający, ale to my zagraliśmy dobre zwody w wielu elementach gry. Początek meczu to dobra skuteczność naszych zawodników, zwłaszcza w rzutach z dystansu. Zona press, którą próbowaliśmy stosować w tej części spotkania nie działała jeszcze prawidłowo. Jednak takie zagrania na pewno krzyżowały plany naszym przeciwnikom i utrudniało im rozgrywanie akcji. W połowie 2. kwarty prowadziliśmy już 27 : 12 i przez pierwsze 6 minut tej części meczu nie pozwoliliśmyrywalom na zdobycie punktów. Jednak pod koniec kwarty nastąpiłojakieśzałamanie w naszej obronie. A to z kolei wykorzystali zawodnicy Gilewicz Team, doprowadzając do wyniku 34 : 30 (dla nas) na początku trzeciej odsłony. Przez całą trzecią kwartę utrzymywaliśmy kilkupunktowe prowadzenie. Nadeszła ostatnia część meczu. Dopiero wtedy nasz pressing zadziałał tak jak powinien. Agresywna zona press powodowała błędy i straty u naszych przeciwników. A my spokojnie zamienialiśmy te straty na łatwe punkty. Dobra obrona i skuteczny atak w tej części meczu pozwolił nam na osiągniecie sporej przewagi, która ostatecznie wyniosła 15 punktów. Indywidualnie bardzo dobre statystyki zanotował Tomek Szmaj – 18 punktów i 14 zbiórek. Mała zmiana ustawienia w ataku dobrze wpłynęła na rozgrywanie akcji w ataku pozycyjnym. Kolejnym elementem, w którym w tym sezonie nie mamy sobie równych to zbiórki. Wygrana w tym aspekcie 42 : 27 (20 zbiórek ofensywnych) znów bardzo dobrze świadczy onaszej walce na „desce”. W końcu rzutu z dystansu obrały kierunek w stronę środka obręczy, a straty ograniczyliśmy do minimum. Ale, żeby nie było tak kolorowo przypomnę o rzutach osobistych. Celność na poziomie 45% zmusza nas do ciągłego trenowania tego elementu. Kolejny mecz już za tydzień z zespołem Academy of Management. White Niggaz na pewno da z siebie wszystko i zagra najlepiej jak się da.
Pewne zwycięstwo w 2. kolejce.
·MWN – SAT-KOM Team 70 : 42
Głodni zwycięstwa, po porażce w poprzednim meczu, przystępowaliśmy do tego spotkania. Mimo dość nerwowego początku to my kontrolowaliśmy przebieg gry i powoli zaczęliśmy budować przewagę. Po 1. kwarcie mieliśmy 7 punktów do przodu. Obrona strefowa działała dobrze, ale jej prawdziwe oblicze pokazaliśmy w drugiej części meczu. W tym czasie ograniczyliśmy poczynania rywali do zaledwie 2 punktów. Z każdą kwartą dystans dzielący nasze ekipy powiększał się. Znowu naszym atutem było szybkie przechodzenie z obrony do ataku i kontry. Szkoda tylko, że pod koniec pierwszej połowy Karkosz doznał urazu i musiał opuścić parkiet do końca spotkania. Do tego czasu Tomek rozgrywał świetne zawody. W ciągu 10 minut zdobył 9 punktów i zebrał 9 piłek. Miejmy nadzieję, że ten uraz nie jest poważny i Karkosz będzie mógł szybko wrócić do gry. Kolejnym elementem, w którym byliśmy dużo lepsi od przeciwników to zbiórki. 46 zbiórek w meczu, w tym 20 ofensywnych, bardzo dobrze świadczy o naszej walce na tablicach. Jednak ponownie proste błędy tj. „kroki” i niecelne podania przypominają nam, że jesteśmy we wstępnej fazie budowania drużyny. Cały czas musimy pracować nad dokładniejszymi podaniami i skuteczniejszym szanowaniem piłki. A za tydzień mecz z Gilewicz Team. Zespołem, który w zeszłym sezonie pokazał, że ma sposób na nasz team. My jednak postaramy się wyciągnąć wnioski z tamtego meczu i nie pozwolić rywalom na zbyt wiele.
Niestety porażka na początek nowego sezonu.
·MWN – Meble Doktór 63 : 68
Mecz ze wzmocnioną, przez braci Hybiaków, ekipą Mebli zapowiadał się ciężko. Początek meczu do połowy drugiej kwarty przebiegał pod dyktando naszych rywali. Ich przewaga sięgała nawet 15 punktów. Nasza obrona „każdy swego” znowu szwankowała. Przeszliśmy na „strefę”. I już po kilku minutach różnica w obronie była zauważalna. Powoli niwelowaliśmy wszystkie straty. Po trzeciej kwarcie traciliśmy tylko 1 punkt. A do połowy ostatniej odsłony meczu nasza przewaga wzrosła nawet do 6 punktów. Jednak w końcówce nie mogliśmy znaleźć recepty na rozgrywającego przeciwników, który albo trafiał z półdystansu, albo faulowany zamieniał rzuty osobiste na punkty. Jeśli chodzi o naszą skuteczność rzutową to początkowo była totalna klapa, jednak z czasem coraz lepiej odnajdywaliśmy drogę piłki do obręczy. Największą zmorą dla nas były, już nie pierwszy raz, proste straty. Przez ten element traciliśmy najwięcej piłek i w efekcie punktów. Słaba celność rzutów osobistych to też element nad, którym cały czas musimy pracować. Ogólnie podsumowując, zagraliśmy mecz poniżej oczekiwań i swoich możliwości. Szkoda. Przeciwnik był wymagający, ale mecz był do wygrania. Porażka zwiększyła nam tylko apetyt na zwycięstwo w kolejnym meczu. Jeśli tylko będziemy bardziej szanować piłkę i rozgrywać akcje w bardziej poukładany sposób zwycięstwo przyjdzie samo.
Starzy poniżej oczekiwań, młodzi w półfinale. Streetball Gramyfair Kraków Winter Edition 01.03.09r.
Tak najkrócej można podsumować niedzielne zmagania naszych drużyn w krakowskim streetball’u. Jechaliśmy na ten turniej z dużymi ambicjami i oczekiwaniami. System rozgrywek był dość surowy – trzeba było zająć 1. miejsce w grupie, aby awansować do fazy pucharowej. Wszystko zależało od losowania. Można było trafić różnie. Po obserwacji pierwszego meczu naszej grupy nasi przeciwnicy pozornie nie wyglądali groźnie. I to chyba uśpiło naszą czujność. Już pierwszy mecz przypomniał nam, że gra ligowa, a zwłaszcza obrona, odbiega znacznie od streetball’owej. No i wymęczyliśmy jakoś pierwsze zwycięstwo. Było ciężko – na 2 minuty przed końcem meczu przegrywaliśmy 3 : 6. Jednak kiedy wszedł na boisko Wocio nasza gra zaczęła układać się po naszej myśli. Dwa celne rzuty zza linii 6,25 m i lepsza obrona pozwoliły cieszyć się nam ze zwycięstwa. Drugi mecz zapowiadał się z trudniejszymi rywalami i rzeczywiście tak było. Zagraliśmy ten mecz na niesamowitej skuteczności, zwłaszcza w rzutach z dystansu. I to my wyszliśmy na szybkie prowadzenie 3 : 0, co zmusiło przeciwników do wzięcia timeout’u. Po wznowieniu gry nadal utrzymywaliśmy kilkupunktowe prowadzenie aż do stanu 14 : 10. Niestety w tym momencie stało się coś nieprawdopodobnego. My przestaliśmy trafiać, za to nasi rywale zaczęli. Wszystko to spowodowało, że przegraliśmy praktycznie wygrany mecz Szkoda. Jedyną przyczyną porażki była nasza kiepska obrona (zwłaszcza w przekazywaniu na zasłonach), a momentami zupełny jej brak. Niestety na takich turniejach potrzebna jest twarda i agresywna obrona, której my nie potrafiliśmy zaprezentować tego dnia.
Świetną grę w swojej kategorii wiekowej pokazali nasi „juniorzy”. W grupie wygrali wszystkie swoje mecze i pewni siebie przystępowali do półfinału. Wszystko byłoby OK gdyby nie fakt, że ktoś (chyba organizatorzy) namieszał w parach półfinałowych. Wyszło na to, że w jednym półfinale grały ze sobą drużyny, które zajęły pierwsze miejsca w swoich grupach. W drugim – te, które zajęły drugie miejsca. Pogodziliśmy się z takim stanem rzeczy myśląc tylko o zwycięstwie. Przez większość część spotkania nasi młodzi zawodnicy radzili sobie naprawdę dobrze. Jednak w końcówce przeciwnicy doprowadzili do dogrywki. W dogrywce gra nie była widowiskowa, raczej brutalna, więcej mająca wspólnego z rugby niż z koszykówką. W efekcie takiej gry nie zdołaliśmy trafiać do kosza. Pojawiały się także proste błędy i straty. Przegrana w półfinale 1 punktem po dogrywce pozostawia niesmak przegranej. Jednak dojście to tak wysokiego etapu turnieju na tak prestiżowych zawodach bardzo dobrze świadczy o naszych młodych zawodnikach. Więcej info na www.streetball.net.pl
MWN – Kalisz
(28.02.09r.)
·MWN – Kalisz 78: 39
Relacja będzie po niedzieli ze względu na jutrzejszy wyjazd na streetball do Krakowa
MWN - "Juniorzy" Ostrzeszów
121 : 72
(22.02.09r.)
Sądząc po ostatnim meczu z tym zespołem ktoś mógłby przypuszczać, że kolejny również będzie wyrównany. Jednak wprawny obserwator powinien zauważyć różnicę w naszym składzie między tymi meczami. A skład w tym meczu mieliśmy ponownie prawie optymalny. Mecz zaczęliśmy od mocnego uderzenia 11 : 0. Duży udział w tak dobrym początku miał Wocio, który trafił 3 pierwsze rzuty za 3 punkty w 3 kolejnych akcjach. Mimo dobrego naszego początku przeciwnicy zaczęli sobie radzić coraz lepiej. Zniwelowali straty do 6 punktów (21 : 15) pod koniec pierwszej kwarty. Jednak sama końcówka pierwszej, jak i początek kolejnej należał już do nas. W połowie drugiej odsłony mieliśmy wynik 44 : 22 i spokojnie kontrolowaliśmy przebieg meczu. Dalszy przebieg meczu to powiększanie przewagi przez nasz team. Po 3. kwarcie – 35 punktów różnicy (90 : 55). I ostatecznie 121 : 72. Mimo wysokiego zwycięstwa nadal naszą zmorą są liczne straty. Ciągle musimy pracować nad tym elementem gry. Z drugiej strony na duży plus zasługuje nasza skuteczność rzutów z gry. Dużo lepiej zagraliśmy pod tablicami, czyli to czego brakowało nam w sobotnim meczu. A już w przyszłą sobotę następny sprawdzian naszej ekipy – mecz towarzyski z Kaliszem.
Imię i nazwisko
Rzuty za 2 celne/oddane
Rzuty za 3 celne/oddane
Zb.
As.
Bl.
Przech.
Str.
Pkt.
Szmaju
11/1573%
-
6
1
0
5
0
22
Adrian
6/1154%
3/743%
7
10
0
2
9
21
Wocio
4/757%
3/933%
11
1
0
1
4
17
Krzysiek
3/743%
-
2
0
0
3
5
6
Karkosz
17/2959%
-
18
2
0
5
6
34
Jarek
3/837%
-
12
1
0
1
4
6
Picia
4/1331%
0/20%
2
3
0
5
1
8
Artur
1/250%
-
0
0
0
1
6
2
Razem
49/9253%
6/1833%
58
18
0
23
35
Statystyki mogą nieznacznie odbiegać od rzeczywistości, parę minut nie zostało nagrane
Wreszcie mogliśmy rozegrać spotkanie w prawie optymalnym składzie. No i o końcowe efekty nie musieliśmy się martwić… powiedzmy. Bo w sumie wynik meczu wcale nie był taki oczywisty. Dopiero od połowy 3. kwarty tak naprawdę zaznaczyliśmy swoją przewagę. Ale zacznijmy od początku. Pierwsza kwarta była dość wyrównana (17 : 17) mimo, że jej początek z naszej strony obfitował w straty i przeciętną skuteczność. Kolejna odsłona to już lepsza celność rzutowa naszej ekipy i nieznaczne prowadzenie (40 : 38). Obrona „każdy swego” działała już lepiej niż w poprzednim sparingu, jednak dopiero w trzeciej kwarcie pokazaliśmy prawdziwe jej oblicze. Tą część meczu wygraliśmy 20 : 9 i z 13-punktowym prowadzeniem przystępowaliśmy do ostatniej odsłony. W połowie 4. kwarty pozwoliliśmy rywalom na zniwelowanie dystansu do 5 punktów, ale to było wszystko na co im pozwoliliśmy Kolejnych 5 punktów zdobyliśmy my i spokojnie dowieźliśmy przewagę do końca spotkania. Mimo znaczącego zwycięstwa nasz zespół zanotował zbyt wiele łatwych strat, musimy popracować nad tym elementem gry czyli bardziej szanować piłkę I jeszcze jedna kwestia, która wymaga dużego zaangażowania z naszej strony. Tak mała liczba zbiórek całego zespołu świadczy z jednej strony o dobrej skuteczności Kalisza, z drugiej – o słabej walce na tablicach. Potwierdza to fakt, że sporo piłek wpadało do naszych rąk dopiero po odbiciu od parkietu. O ile jedną z naszych najsilniejszych stron są zbiórki ofensywne (bo chyba połowa zbiórek z tego meczu to właśnie takie zbiórki), to jedną ze słabszych – zbiórki w obronie. Pozostałe aspekty gry funkcjonowały na dobrym poziomie i to my mogliśmy cieszyć ze zwycięstwa, którego ostatnio nam brakowało w meczach sparingowych.
Imię i nazwisko
Rzuty za 2 celne/oddane
Rzuty za 3 celne/oddane
Zb.
As.
Bl.
Przech.
Str.
Pkt.
Szmaju
4/1233%
-
5
0
1
2
0
8
Adrian
6/1250%
5/1338%
7
3
0
5
7
27
Wocio
1/333%
3/837%
1
1
0
1
2
11
Krzysiek
2/728%
-
5
4
0
0
4
4
Karkosz
9/2437%
-
5
6
0
3
1
18
Jarek
2/367%
0/10%
2
0
0
0
1
4
Picia
1/333%
-
1
0
0
0
3
2
Artur
-
1/1100%
0
0
0
0
1
3
Radziu
-
1/1100%
1
1
0
1
0
3
Razem
25/6439%
10/2442%
27
15
1
12
19
80
Zabrakło wykończeniaakcji.
·MWN – Kalisz 77 : 82
Brak aż 4 zawodników z podstawowej rotacji zespołu jest okazją do częstszej gry pozostałych. Co prawda plaga kontuzji zatacza większe koło, bo przecież nawet ci zawodnicy, którzy grali w tym meczu nie byli sprawni w 100%. Mowa o Krzyśku i Pici, którzy mają problemy z plecami. Sam sparing miał ciekawy przebieg. Pierwsza kwarta przebiegała pod dyktando gości, którzy mecz zaczęli od wyniku 11 : 2. Przewaga Kalisza wzrosła do 15 punktów na koniec tej części spotkania (28 : 13). Obrona „każdy swego” nie funkcjonowała tak jak powinna, a przeciwnicy bardzo dobrze to wykorzystywali. Jednak kolejna odsłona i przejście na obronę strefową dało nam niesamowitego kopa. Dzięki temu po 24 minutach gry traciliśmy do rywali tylko 2 punkty (40 : 42). Trzecia kwarta to znów jakaś niemoc strzelecka z naszej strony (zdobyliśmy wtedy tylko 11 punktów). Niby potrafiliśmy wypracować sobie czyste sytuacje rzutowe, jednak najgorzej było z ich wykończeniem.Często nie trafialiśmy spod samego kosza, albo dostawaliśmy łatwe „czapy”. Efektem tej nieporadności była 10-punktowa przewaga Kaliszan na koniec 3. kwarty (61 : 51). W ostatniej odsłonie wyszliśmy mocno zmotywowani do walki i potwierdziliśmy to zdobyciem 8 punktów z rzędu bez żadnej odpowiedzi rywali. Co jakiś czas Kaliszanie odskakiwali nam na dystans kilku punktów, to znowu my szybko niwelowaliśmy te straty. Jednak nie potrafiliśmy wyjść na prowadzenie i ostatecznie ulegliśmy 5 punktami. Mimo przegranej cieszyć może dobra postawa młodych zawodników. Widowiskowymi zagraniami może poszczycić się Wocio, który nabiera coraz większej pewności siebie w wejściach pod kosz. Coraz większe zaangażowanie w grze obronnej Wocia, co przekłada się w efektywność w postaci zbiórek i bloków, dobrze wróży na przyszłość. Coraz więcej przebłysków dobrej gry prezentuje Jarek. Pomimo kilku bloków, które dostał, Jarek potrafi lepiej ustawić się pod koszem i gra coraz pewniej. Z kolei Picia i Krzysiek grali tak jakby nie pamiętali o swoich urazach pleców. Odważnie grali pod koszem i nie bali się szybkich wejść z kontry. Nasz nowy nabytek – Grabek również wniósł wiele pozytywnego do naszej gry. Ostatnio podkręcona kostka, dzięki zmianie butów, już nie dawała o sobie znać, więc Grabek mógł spędzić więcej czasu na parkiecie. Podsumowując, jeśli tylko skoncentrujemy się na skutecznym kończeniu dobrze wypracowanych akcji to już w najbliższy czwartek będziemy się cieszyć nie tylko z dobrej gry naszych „juniorów”, ale także z wygranej. Bliższe informacje o czwartkowym sparingu wkrótce.
Minimalna porażka po dogrywce.
·MWN – Kalisz 94 : 97 (OT)
To już kolejny mecz, w którym nie mogliśmy wystawić optymalnego składu. Byliśmy zmuszeni do sięgnięcia po zawodnika, który chyba prawie rok nie grał w kosza. Mowa oczywiście o Grabku. Jednak pomimo takiej przerwy Przemek bardzo dobrze wpasował się w rotację naszego zespołu. Wracając do samego meczu to przebiegał on podobnie do kilku poprzednich czyli był dość wyrównany. Pierwsza kwarta zakończyła się 1-punktowym prowadzeniem Kaliszan (26 : 25). Obie drużyny grały na wysokiej skuteczności również w 2. kwarcie. Sama końcówka tej części gry należała do nas. Wtedy to osiągnęliśmy najwyższe prowadzenie 57 : 46. Do połowy 3. odsłony wynik utrzymywał się wokół 10-punktowej przewagi naszego teamu. No i wtedy stało się najgorsze. Grabek podkręcił kostkę skacząc do zbiórki. Dla niego mecz się skończył w tym momencie. Na konsekwencje tego osłabienia nie musieliśmy długo czekać. Do końca trzeciej kwarty Kalisz zdążył odrobić wszystkie straty. Rezultat po 3 kwartach: 70 : 70. W przedostatniej części meczu, jak się później okazało, rywale utrzymywali kilkupunktową przewagę, ale dobra końcówka z naszej strony pozwoliła na doprowadzenie do dogrywki. Jednak w dodatkowym czasie gry nie potrafiliśmy zatrzymać rywali, a sami nie potrafiliśmy wykorzystać łatwych sytuacji rzutowych. Podsumowując główną przyczyną porażki były właśnie nie trafione rzuty z czystych pozycji oraz wysoka skuteczność Kaliszan, na którą nasza obrona nie miała recepty.
Czas szybko leci. Nie tak dawno mówiliśmy o tym, jaki ten sezon będzie. Były duże nadzieje i oczekiwania. Co z tego zostało zrealizowane? Podsumujmy. Po pierwsze trudno było przewidzieć poziom ostrowskiej ligi, więc planowanie szczegółowych celów graniczyło z cudem. Jednak najważniejszy dla naszej drużyny był i jest rozwój poszczególnych zawodników, zwłaszcza młodych. To oni stanowią przyszłość zespołu Masovii White Niggaz. Wracając do samego sezonu, to widoczny był na pewno postęp, jaki praktycznie z meczuna mecz robił nasz team. A sama końcówka sezonu zaskoczyła chyba wszystkich. Taka gra jak w ostatnich 3 meczach sezonu pozwala optymistycznie myśleć już o kolejnych starciach ligowych. Sama gra nie zawsze nas zadawalała, mieliśmy przecież mecze, po których na drugi dzień lepiej nie wstawać. Jednak te mecze nas wzmacniały i uczyły najwięcej. Oprócz bolesnych porażek były także cudowne chwile wygranych, po dogrywce lub z silnymi drużynami, meczów. Końcowy bilans: 6 zwycięstw i 7 porażek pozwolił naszej drużynie awansować do 1. ligi już po pierwszym sezonie gry. Na zakończenie chciałbym podziękować sponsorom (firma „Pia-max”, firma „Szwagros”, Wójt Gminy Kraszewice, Adam Zabiegała, Marek Idzikowski), zawodnikom oraz wszystkim tym, którzy byli przychylni naszej działalności, za to, że mogliśmy przeżyć wiele niesamowitych chwil grając w koszykówkę.
MWN - Kalisz 85 : 89 (sparing).
Bardzo towarzyski mecz
·MWN – Kalisz 147 : 147
(6 quarters whitout OT)
Zacznijmy od tego, że zagraliśmy ten sparing piątką zawodników, w tym 3/5 rezerwowymi. No mieliśmy, co prawda jeszcze szóstego zawodnika, ale dodam tylko, że to był jego pierwszy mecz w naszych szeregach. A mowa o niejakim Barku Lipińskim, niegdyś dobrze skaczącym, wyróżniającym się niekonwencjonalnym rzutem, zawodnikiem. Ktoś powie pewnie: „… przecież Kalisz zawsze gra piątką zawodników…”. Niby tak, ale to my dziś graliśmy praktycznie rezerwami. Ok, już dość usprawiedliwień. Gdyby ten mecz zakończył się po 4 kwartach to przegralibyśmy go 89 : 93, ale za porozumieniem stron rozegraliśmy jeszcze 2 dodatkowe kwarty. No i wynik remisowy jak najbardziej odzwierciedla przebieg spotkania. Praktycznie przez cały mecz wynik oscylował wokół remisu ze wskazaniem, od czasu do czasu, na kilkupunktowe prowadzenie Kalisza. Najwyższe prowadzenie Kaliszanie osiągnęli na 6 minut przed końcem 4. kwarty i wynosiło ono 14 punktów. Jednak w przeciągu 4 minut udało nam się zniwelować te straty do zaledwie 4 punktów. W kolejnych minutach to nasza drużyna utrzymywała kilkupunktową przewagę, której jednak nie udało się dowieźć do końca. Dobre zawody rozegrali nasi rezerwowi, którzy ostatnio robią coraz szybsze postępy na treningach. Zarówno Lipa, jak iRadziu pewnie wykorzystywali swoje sytuacje rzutowe. Trzeba też dodać, że potrafili również stworzyć sobie takie sytuacje. Kolejny dobry mecz rozegrał Karkosz, który po przebudzeniu po 1. kwarcie praktycznie był nie do zatrzymania pod koszem. Z kolei Picia staje się coraz groźniejszym rywalem Rina na pozycji roleplayer. Z resztą Picia potrafi odnaleźć się chyba w każdej sytuacji. Świadczy o tym choćby ilość punktów zdobytych przez niego z różnych pozycji w dzisiejszym meczu. Dobra organizacja gry, jak i solidne wypełnianie założeń przedmeczowych przez poszczególnych zawodników, zaowocowało wieloma czystymi sytuacjami rzutowymi. A co za tym idzie wieloma asystami. Ostatnie zwycięstwa ligowe nie były przypadkowe. Jedno jest pewne – drużyna rozwija się szybko i to w prawidłowym kierunku. Dzięki chłopaki!!!
Wymarzone zakończenie sezonu.
Super atmosfera dzięki naszym kibicom
·MWN – Stal Ostrów 72 : 70
Sala przy Tuwima w Ostrowie Wielkopolskim ponownie została rozgrzana przez doping naszych wiernych kibiców. Sami kibice na pewno nie żałują wyjazdu na ostatni mecz sezonu. Było wszystko, co mecz koszykówki może zaoferować kibicowi. Dużo szybkich akcji, kontr, wiele zmian prowadzenia i emocjonująca końcówka. I najważniejsze – nasze zwycięstwo. Juniorzy Stali mimo młodego wieku są zespołem przeciwko, któremu bardzo ciężko się gra. Grają szybką koszykówką z dużą ilością rzutów za 3 punkty. Pressing w obronie, który nasi przeciwnicy nam narzucili był najlepszy z jakim się do tej pory zetknęliśmy w tej lidze. Od samego początku mecz był bardzo wyrównany. Od czasu do czasu udawało nam się odskoczyć przeciwnikom na dystans kilku punktów, ale za każdym razem bardzo szybko ta przewaga topniała. Niesamowity pressing rywali bardzo utrudniał nam rozgrywanie poukładanych akcji. Mimo to potrafiliśmy wielokrotnie rozrzucić ich obronę i dość łatwo zdobyć punkty. Kluczem do zwycięstwa okazały się tak naprawdę rzuty osobiste. Pressing Ostrowian powodował sporo fauli, które zamienialiśmy na celne rzuty osobiste. To był nasz najlepszy mecz jeśli chodzi o ten aspekt gry. Jednocześnie taka obrona rywali wymuszała sporo strat na nas, zwłaszcza przy wyprowadzaniu piłki. Najlepszym zawodnikiem meczu był, coraz lepiej grający, Tomasz Karkoszka. Ustanowił własny i drużynowy strzelecki rekord sezonu rzucając 31 punktów. Wygrana z juniorami Stali 2 punktami nie jest, co prawda, oszałamiająca, ale patrząc na bilans meczów tych młodych zawodników trzeba oddać im należny szacunek. Końcówka sezonu pokazała, że rozwój drużyny idzie w prawidłowym kierunku. Oby woda sodowa nie uderzyła zawodnikom do głowy , a wszystko pójdzie w dobrym kierunku. Jeszcze raz chciałem podziękować zawodnikom i kibicom za nasz pierwszy sezon ligowy. Następny już za ok. 6 tygodni i mam nadzieję, że będzie jeszcze bardziej udany od mijającego.
No cóż. Kto by się spodziewał. Chyba nikt. A jednak nasz zespół pokazał kawał pięknej koszykówki w starciu z niebyle jakim przeciwnikiem. Dla naszego teamu ten mecz nie miał większego znaczenia w końcowej tabeli, dla naszych przeciwników była to walka być może o miejsca 1 – 3. Początek spotkania nie był dla nas udany. Rywale nic nie robili sobie z naszej obrony „każdy swego”, świetnie grając na zasłonach. My natomiast mieliśmy dodatkowo problemy ze skutecznością rzutową. Po kilku minutach gry Staltech odskoczył nam na wynik 12 : 4. Wówczas zmieniliśmy system obrony na „strefę”. To był strzał w dziesiątkę. Rywale nie bardzo potrafili poradzić sobie z naszą obroną, a to z kolei przeradzało się w coraz skuteczniejszy atak.Po 1. kwarcie przegrywaliśmy co prawda 8 punktami, ale z każdą minutą przewaga Staltechu topniała. Życiowy mecz rozgrywał Tomek Karkoszka, trafiając prawie z każdej pozycji. Wszystko to pozwoliło nam odrobić wszystkie straty i wyjść na 1-punktowe prowadzenie już na koniec pierwszej połowy. W dalszej części meczu kontynuowaliśmy naszą skuteczną grę, co powodowało niesamowitą frustrację u przeciwników. Trzeba zaznaczyć, że ta drużyna była najostrzej grającą z dotychczasowych, z którymi mieliśmy okazję spotkać się w tym sezonie. Jednak taka sytuacja tylko nas pobudzała do tego, aby udwodnić wszystkim, że nie jesteśmy przypadkową drużyną. Czwarta kwarta to nadal niesamowicie funkcjonująca nasza obrona strefowa i skuteczne rozrzucanie pressingu rywali. W tym meczu byliśmy nie do zatrzymania i potwierdziliśmy to wynikiem. Od połowy 1. kwarty wszystko działało w naszym zespole idealnie. Na dowód tego dodam tylko, że nasz team rzucił ze wszystkich najwięcej punktów Staltechowi w tym sezonie. Takie zwycięstwo pozwala optymistycznie patrzeć w przyszłość zespołu Masovi White Niggaz. Przed nami ostatni mecz pierwszego sezonu naszej ekipy. W najbliższy wtorek o godz. 18.10 gramy z juniorami Stali Ostrów. Trudno przewidzieć skład Stalówki, bowiem ten zespół ma szeroką kadrę i gra w różnym zestawieniuzawodników. Jedno jest jednak pewne, jeśli zagramy tak jak w tym meczu o wynik nie musimy się martwić.
Po 4 ligowych porażkach z rzędu przyszedł wreszcie czas na zwycięstwo. Jakże ważne zwycięstwo, bo decydujące o naszym miejscu w tabeli w tym sezonie. Wygrywając ten mecz praktycznie zapewniliśmy sobie 8. miejsce w Wielkopolskiej Lidze Koszykówki Amatorskiej. Jednak do ostatecznych podsumowań zaczekajmy do połowy stycznia czyli do końca pierwszego sezonu naszej drużyny. Wracając do samego meczu to miał on podobny przebieg do kilku poprzednich. Mianowicie pierwsze 2 kwarty zagrane przez nas dobrze (wynik wokół remisu) i jakaś klątwa 3. kwarty znów dała o sobie znać. Przeciwnicy zaczęli nam odjeżdżać z wynikiem, a nas opanowała niemoc strzelecka. Przewaga rywali w pewnym momencie wynosiła już 13 punktów. Nasz zespół nie poddał się. Byliśmy mocno zmotywowani by wygrać ten mecz. Czwarta kwarta to odrobienie strat i pewne kontrolowanie gry do końca meczu. Był to nasz pierwszy mecz, w którym mieliśmy nieznaczną przewagę fizyczną nad rywalami i skutecznie ją wykorzystywaliśmy. Wiele do powiedzenia, a raczej zagrania mieli nasi podkoszowi zawodnicy czyli Tomek Szmaj i Tomek Karkoszka, zdobywając odpowiednio po 20 i 17 punktów. Naszą przewagę najlepiej było widać w grze na tablicach, byliśmy lepsi w zbiórkach w stosunku 37 : 23. Duża liczba zbiórek pozwoliła wyprowadzać częste kontrataki, które skutecznie kończył Dawid Sobieraj. To zwycięstwo było bardzo potrzebne naszemu zespołowi chodziażby ze względu na podbudowanie pewności siebie zawodników. Przed nami 2 ostatnie mecze sezonu z drużynami teoretycznie silniejszymi od nas. Jednak na pewno zagramy najlepiej jak się da i może uda się nam namieszać trochę w ligowej tabeli w nowym roku Postaramy się rozpocząć nowy rok, tak jak zakończyliśmy stary.
Do tego sparingu przystąpiliśmy praktycznie połową składu, więc nikt o zdrowych zmysłach nie brał pod uwagę zaprezentowania jakichś rewelacji z naszej strony. Jednak taki przebieg spraw przełożył się na totalny luz w naszym podejściu do gry. Bez żadnego spinania się rozpoczęliśmy ten mecz po prostu fenomenalnie. Wrócę jeszcze do wyjściowego składu naszej ekipy, a był następujący: Lipa, Rino, Krzysiek, Picia i Adrian (na rezerwie początkowo tylko Radziu, od 2. kwarty dołączył do nas Karkosz). Wynik po 1. kwarcie 32 : 18 był wymarzony. 5 celnych „trójek” w tej części meczu Adriana pozwoliło na osiągnięcie sporej przewagi. Trzeba też przyznać, że w 1. kwarcie wszystkim zawodnikom wychodziło prawie wszystko. Graliśmy przede wszystkim bardzo skutecznie. Druga kwarta to stopniowe odrabianie strat rywali i na koniec pierwszej połowy wynik oscylował wokół remisu. Jednak to nas wcale nie podłamało, wręcz przeciwnie, cały czas utrzymywaliśmy skuteczną grę doprawioną solidną obroną. Trzecia kwarta to huśtawka jeśli chodzi o wynik, odskakiwaliśmy przeciwnikom na kilka punktów to znowu oni nabierali wiatru w żagle i dotrzymywali nam kroku. Ta część meczu zakończyła się kilku punktowym prowadzeniem naszego teamu. W ostatniej kwarcie nie zwalnialiśmy tempa, odskoczyliśmy Kaliszanom na 10 punktów i ta przewaga utrzymała się do końca meczu. Ogólnie trzeba pochwalić cały zespół za bardzo dobrą grę zespołową. Zawodnicy świetnie zrealizowali przedmeczowe założenia trenera, które dziś okazały się bardzo skuteczne. Małe modyfikacje zagrywek pozwoliły wprowadzić więcej ruchu w ataku, a to przełożyło się na zwiększenie swobody rzutowej wszystkich graczy. Życiowy mecz rozegrał Radziu, który bez żadnych kompleksów odnajdywał się na boisku niejednokrotnie zdobywając ważne punkty. Dzisiejszy mecz pokazał jak duży potencjał drzemie w naszym zespole. Najważniejsze, żeby ta sparingowa forma przeniosła się na mecze ligowe. Jeśli tylko wszyscy zawodnicy będą realizować swoje zadania zarówno w obronie, jak i w ataku to będziemy mieli mecz podobny do dzisiejszego. Oby tak się stało już w najbliższym meczu z zespołem T & T. Powodzenia chłopaki!!!
Brak równej gry przez cały mecz przyczyną porażki.
·MWN – PBO Construction/ Kuźnia Ostrów 60 : 87
Po wynikach dotychczasowych meczów naszych drużyn można było wnioskować, że mecz będzie wyrównany. I rzeczywiście tak było, ale tylko do momentu kiedy my graliśmy na równym poziomie. Mieliśmy przebłyski świetnej gry, ale także momenty bezradności. I właśnie te momenty spowodowały tak wysoką porażkę. Pierwsza część spotkania była bardzo wyrównana co potwierdza wynik 17 : 16 dla naszego teamu. Początek następnej części był jeszcze lepszy, momentami osiągaliśmy kilku punktowe prowadzenie. Jednak końcówka drugiej kwarty to niestety błędy w obronie i odjazd rywali na dystans 5 punktów. Nadeszła trzecia odsłona spotkania, która okazała się kluczowa dla przebiegu meczu. Znów sporo błędów w obronie, brak zastawiania przy zbiórkach, no i słaba skuteczność w ataku pozwoliły zbudować sporą przewagę naszym przeciwnikom. Do tego wszystkiego mieliśmy problemy z faulami podstawowych zawodników. Mimo wszystko potrafiliśmy zdobyć się jeszcze na zryw w ataku i zmniejszenie strat do 13 punktów w połowie 4. kwarty. Jednak sama końcówka meczu to już koncert PBO Construction i kolejne nasze błędy nawet przy wyprowadzaniu piłki. Szkoda, bo z wyrównanego meczu zrobił się jednostronny wynik końcowy. Przed nami ostatnie spotkanie w roku 2008. Będzie to bardzo ważny mecz decydujący o naszej ostatecznej kolejności w tabeli ligowej. Postaramy się zrobić kibicom i samym sobie miły prezent pod choinkę wygrywając to spotkanie.
Punkty zdobywali: Kruszakin 18 (2 as), Karkoszka 13 (11 zb, 2 as), Sobieraj 10, Biegański W. 8 (4 zb), Szmaj 7 (14 zb), Biegański M. 4 (4 zb).
Dobry początek, słaba końcówka.
·MWN – Termal Marchewka-TKKF Sokół 60 : 79
Kolejny mecz z drużyną z czołówki tabeli nie zapowiadał się łatwo. Biorąc pod uwagę ponowne nasze osłabienia związane z chorobą (Tomasz Szmaj) i urazem (Adrian Kruszakin), nie mogliśmy liczyć na zbyt wiele w tym meczu. Nasi przeciwnicy to weterani grający kiedyś nawet w ekstraklasie. Pomimo tego nasz zespół rozpoczął mecz bardzo dobrze. Po 1. kwarcie mieliśmy remis 16 : 16. W następnej odsłonie zaprezentowaliśmy jeszcze lepszą koszykówkę i ta część gry zakończyła się 8-punktowym prowadzeniem naszej ekipy. W pierwszej połowie bardzo dobre zawody rozegrali Bartłomiej Stasiak (trafiając trzy razy za 3 punkty) i Tomasz Karkoszka, który nie miał sobie równych w strefie podkoszowej. Jednak kolejne kwarty to bardzo szybkie odrobienie strat i ciągłe powiększanie przewagi przez naszych rywali. Przez 5 minut trzeciej kwarty nie zdobyliśmy punktów, co spowodowało odjazd przeciwników na 7 punktów na koniec trzeciej kwarty. Ostatnia część gry nie zapowiadała niczego dobrego, bowiem zespół Termal Marchewka był w gazie i spokojnie kontrolował wynik spotkania. Przez ostatnie 2 minuty nie pozostawało nam nic innego jak taktycznie faulować, liczyć na niecelne rzuty osobiste rywali i szukać punktów w szybkich akcjach rzutowych z dystansu. Niestety przeciwnicy bardzo dobrze wykonywali rzuty wolne i nawet niesamowita seria 3 „trójek” z rzędu Wocia nanic się nie zdała. Mimo porażki nasz team wreszcie poprawił celność rzutów z dystansu, jednak z drugiej strony zabrakło solidnej i twardejobrony przez cały mecz. Przed nami 2 mecze z drużynami o potencjale koszykarskim zbliżonym do naszego. Na pewno zagramy te mecze najlepiej jak potrafimy, a czas pokaże czy stać nas na awans do 1. ligi w przyszłym sezonie.
Punkty dla naszego zespołu zdobywali: Stasiak 17 (7 zb), Biegański W. 17 (5 zb, 2 as), Karkoszka 13 (5 zb), Krzywda 7 (3 zb, 2 as), Biegański M. 2 (3 zb), Sobieraj 2, Pietras 2 (3 zb).
Niespodzianki nie było.
MWN – Paweł Team 58 : 103
Już przed meczem wiedzieliśmy, że będzie on należał do jednego z najtrudniejszych w tym sezonie. I te słowa potwierdziły się już po 1. kwarcie. Nie było złudzeń kto wygra ten mecz. Wynik 33 : 13 dla Paweł Team po ośmiu minutach gry nie napawał optymizmem na dalszą część spotkania. Do końca pierwszej połowy meczu przeciwnicy powiększyli przewagę do 30 punktów. Nasz kolejny brak skuteczności rzutowej i jednocześnie niesamowita skuteczność przeciwników nie pozwoliły nam rozegrać dobrego spotkania. Dopiero w 3. kwarcie tak jakby coś ruszyło się w naszym teamie i zmniejszyliśmy straty do „tylko” 20 punktów. Jednak w ten dzień to było wszystko na co było nas stać. Ostatnia odsłona tylko potwierdziła różnicę poziomów gry między naszymi drużynami. Aż 103 stracone punkty kiepsko świadczą o naszej grze obronnej. Na nasze usprawiedliwienie pozostaje tylko słaba dyspozycja Tomka Szmaja (choroba). Z kolei Kaka w ogóle nie zagrał również z powodów zdrowotnych. Trzeba też przyznać, że przeciwnicy zaskoczyli nas presingiem przez cały mecz. To spowodowało sporą nerwowość w naszych akcjach ofensywnych i rzuty były oddawane z nieprzygotowanych pozycji. Nie bez znaczenia na nasze nastroje pozostawały błędne decyzje sędziowskie, co również wprowadzało chaos i frustracje w nasze akcje. Jednak najważniejsze przed nami to odnalezienie skuteczności w rzutach, którą prezentowaliśmy w pierwszym meczu sezonu. Jeśli tylko ta celność powróci możemy być spokojni o wyniki najbliższych spotkań. Oby tak się stało jak najszybciej
Takie porażki bolą najbardziej, ale uczą najwięcej. Przystępowaliśmy do tego meczu jako faworyci i tak też czuliśmy się do połowy 2. kwarty, kiedy nasza przewaga oscylowała wokół 8 punktów. Wracając jeszcze do pierwszej kwarty to trzeba zaznaczyć, że wtedy wszystko działało zgodnie z przedmeczowymi założeniami. No i po 1. kwarcie mieliśmy wynik 15 : 11 dla naszego teamu. Jednak pod koniec drugiej kwarty nasi rywale nagle poderwali się do walki, która kończyła się skutecznym atakiem. Nie mieliśmy recepty na niesamowite rzuty przeciwników, którzy trafiali nawet po faulach. Natomiast w naszej drużynie zaczęła szwankować skuteczność. Pomimo tego do połowy spotkania traciliśmy do rywali tylko 1 punkt. Prawdziwa niemoc rzutowa dopadła nas w 3. kwarcie. W tej części gry rzuciliśmy tylko 2 punkty… Nie trafialiśmy ani rzutów podkoszowych ani z dalszej odległości. Coś nieprawdopodobnego musiało siedzieć w naszych głowach, że nie mogliśmy skierować piłki w środek obręczy. Poza tym całkowicie został wyłączony z gry Dawid Sobieraj, czyli nasza maszynka do zdobywania punktów z kontrataku. Całą czwartą kwartę walczyliśmy do upadłego, aby zniwelować przewagę przeciwników. Od połowy ostatniej odsłony meczu broniliśmy presingiem, który okazał się skuteczny w przeciwieństwie do naszych rzutów. Wszystko co wybroniliśmy nie przekładało się jednak na skuteczny atak. Nie wykorzystywaliśmy także rzutów osobistych w ostatnich akcjach. Wszystko to sprawiło, że nie zdołaliśmy odrobić strat i wygrać tego meczu. Poza fatalną skutecznością pozostałe aspekty gry funkcjonowały dobrze. Należy podkreślić solidną obronę (41 : 35 dla nas w zbiórkach) oraz ograniczenie strat piłki do zaledwie kilku. Podsumowując, jedyne czego obecnie brakuje naszej drużynie to skuteczność rzutowa zwłaszcza z dystansu. Przełykając tą porażkę jak gorzką pigułkę już myślimy o następnym meczu, który odbędzie się we wtorek 2 grudnia o godz. 18.10. Postaramy się zrobić niespodziankę z faworyzowanym zespołem „Paweł Team”. Na pewno damy z siebie wszystko, aby zagrać jak najlepszy mecz.
Kawał pięknej koszykówki.
MWN - Calishfornia 101 - 68 (sparing).
Ci co dzisiaj nie byli na meczu towarzyskim z Kaliszem niech żałują. Co tu dużo pisać, po prostu zagraliśmy chyba nasz najlepszy mecz mimo osłabienia brakiem naszego centra. Od samego początku mecz toczył się w szybkim tempie i oba zespoły grały na wysokiej skuteczności. W naszej ekipie cuda wyczyniał Wocio trafiając do połowy meczu ok. 6 trójek. Zamodyfikowana zagrywka nr 1 na strefę fantastycznie funkcjonowała, co zaowocowało właśnie celnymi trójkami. Po 1. kwarcie mięliśmy dość wysoki wynik 28 : 21 dla nas. W drugiej kwarcie wcale nie zwalnialiśmy tempa i do połowy spotkania prowadziliśmy 28 punktami (60 : 32). W tej części gry niesamowitymi podaniami popisywał się Rino, a Krzywy i Krzysiek skutecznie wykańczali rzuty podkoszowe. Pierwsze 5 minut trzeciej kwarty przespaliśmy, gdyż w tym czasie nie udało nam się zdobyć choćby punktu. Mimo to do końca tej kwarty utrzymywaliśmy 20-punktowe prowadzenie. Do połowy ostatniej odsłony meczu wynik jeszcze nie był roztrzygnięty, ponieważ rywale momentami zmniejszali straty do 16 punktów. Jednak końcówka meczu należała już do nas - 101 : 68 - wynik mówi sam za siebie Dobre zawody (zwłaszcza w obronie) zagrał Karkosz, który dziś rządził na tablicach. Pozostali rezerwowi również zaznaczyli swoją obecność na boisku w dość dobrym stylu - wykorzystywali swoje okazje rzutowe. Z kolei Kaka coraz lepiej radzi sobie na pozycji rozgrywającego, a jego wjazdy pod kosz nabierają dynamiki i finezji. W dzisiejszym meczu wreszcie nie popełnialiśmy głupich strat, jak to miało miejsce we wcześniejszych sparingach. I na zakończenie chciałbym pochwalić wszystkich zawodników za ostatnie postępy na treningach, które mają odzwierciedlenie w meczach. Dzięki chłopaki!!!
Zwycięstwo po dogrywce i niesamowitych emocjach...
MWN - Meble Doktór 68 : 65 (OT)
Tak się jakoś składa w Wielkiej Lidze, że do tej pory na naszej drodze stawały zespoły mające przewagę fizyczną i wiekowo - doświadczeniową i nie inaczej było tym razem. Zapewne w tej kwestii niewiele się zmieni do końca sezonu Jednak nasz zespół już kilka razy udowodnił, że takie przewagi na niewiele się zdają. Zgodnie z zapowiedzią tego meczu było on bardzo wyrównany od samego początku. Pierwsza kwarta przebiegała punkt za punkt i zakończyła się remisem 12 : 12. Po drugiej kwarcie uzyskaliśmy kilku punktowe prowadzenie, które utrzymywało się do połowy 4. kwarty. Wtedy to osięgneliśmy najwyższą przewagę - 10 punktów. Jednak nasi rywale przeszli z obrony strefowej na indywidualną i to zaowocowało nie tylko odrabieniem strat, ale wyjściem na 2-punktowe prowadzenie. Do końca meczu zostało 21 sekund i my mieliśmy pikę. W takich sytuacjach nie raz sprawdził się Wocio i także tym razem nie zawiódł naszych oczekiwań trafiając trójkę na 8 sekund przed końcem spotkania. Jakimś cudem w ostatniej akcji Mebli Doktór sędziowie dopatrzyli się faulu naszego zawodnika równo z syreną końcową. W efekcie rywale otrzymali 2 rzuty osobiste. Musieli trafić oba by wygrać lub chodziaż 1 by doprwadzić do dogrywki. Po pierwszym rzucie wszyscy odechnęliśmy z ulgą... był niecelny. Jednak podczas drugiego rzutu wydarzyła się dość kuriozalna sytuacja, gdyż za antydoping naszych rezerw sędziowie podyktowali powtórzenie tego rzutu. Los (albo sędziowie ) chciał inaczej (dogrywki) i po powtórzonym rzucie tak się właśnie stało... był celny. Mimo wszystko nasz zespół nie podłamał się i szybko wyszliśmy na 6-punktowe prowadzenie w dogrywce. Trafialiśmy najważniejsze rzuty i to zadecydowało o naszej wygranej. Podsumowując kolejny świetny mecz rozegrał Rino ponownie zdobywając 28 punktów, trafiając przy tym 14/17 rzutów z gry. Po prostu bardzo dobrze realizuje zadania powierzone mu przez trenera Poza tym znów kapitalne zawody w obronie rozegrał Tomek Szmaj zaliczając 13 pkt, 16 zb, 4 bl... Z kolei Karkosz prezentuje grę z meczu na mecz coraz lepszą, co potwierdzają statsy: 9 pkt, 11 zb, jednak cały czas brakuje mu skuteczności, którą pokazuje na treningach . Na uwagę zasługuje dobry występ jednego z naszych rozgywających - Kaki, który rozdał 5 asyst i zebrał 8 razy piłkę z tablicy. Ogólnie na plus możemy zaliczyć nadal poprawiającą się obronę strefową, na minus - kiepską skuteczność w rzutach z dystansu. Miejmy nadzieję, że w kolejnych meczach w tym elemencie również zrobimy postępy.
Udany powrót z zaświatów koszykarskich.
·MWN – Ziomale 66 : 42.
Po ostatnich meczach z teoretycznie lepszymi zespołami przyszedł czas na team mający podobny bilans meczowy do naszego. Zapowiadał się wyrównany mecz, ale od samego początku to my ruszyliśmy do ostrego ataku, który zaprocentował wygraną 1. kwartą 15 : 7. Jednak w następnej kwarcie przeciwnicy dali o sobie znać doprowadzając do wyniku 34 : 32. Zaczęło robić się nerwowo. Na szczęście tylko na krótko, ponieważ Rino miał swój dzień pewnie kończąc prawie wszystkie kontry. Widać było niesamowitą pewność w jego wejściach pod kosz, a rywale nie mogli znaleźć recepty na jego wyczyny. Mimo tego przed 4. kwartą mieliśmy 12 punktów przewagi, a to nie zapewniało nam jeszcze zwycięstwa. Jednak ostatnia odsłona tylko potwierdziła świetną dyspozycję strzelecką Dawida (28 pkt w meczu), którą wygraliśmy 24 : 12 i cały mecz przewagą aż 24 punktów. Na uwagę zasługuję z meczu na mecz lepsza obrona strefowa i wracający do normalnego funkcjonowania szybki atak. Jednak pomimo wysokiej wygranej cały czas brakuje nam przynajmniej przyzwoitej skuteczności rzutowej w ataku pozycyjnym i rzutach wolnych (choć w tym elemencie jakby coś ruszyło do przodu ) Dobrym kolejnym występem może pochwalić się Tomek Szmaj zaliczając 14 zbiórek i zajmuje obecnie 3. miejsce w klasyfikacji najlepiej zbierających zawodników ligi.
Brak skuteczności i przegrana w ostatnim rzucie
MWN - Calishfornia 59 : 62 (sparing)
Takie mecze mogą dobić, ale mimo wszystko można zauważyć pewne pozytywne zjawiska w tym sparingu. Po pierwsze nadal nie możemy (od kilku meczów) przełamać impassu strzeleckiego, podejrzewam, że skuteczność z gry nie była wyższa niż 30%. Ale mimo tego cały czas przeciwnicy nie potrafili uciec nam dalej niż na 10 punktów. W sumie prawie całe spotkanie przebiegało przy takim wyniku. O dziwo dopiero w 4. kwarcie, kiedy byliśmy zmuszeni zrobić zmiany na pozycji nr 4 i 5, zaczęliśmy odrabiać straty. Na 2 minuty przed końcem spotkania prowadziliśmy nawet 6 punktami, niestety następne akcje nie przyniosły powodzenia a rywale spokojnie doprowadzili do remisu. Na ostatnie 16 sekund meczu piłkę mieli nasi rywale i skutecznie wykorzystali rzut za 3 punkty mimo naszej twardej obrony... Drugim dobrym wskaźnikiem była nasza coraz lepsza obrona strefowa oraz bardziej zgrany atak pozycyjny. Dołóżmy do tego tylko skuteczność rzutową a o wyniki nie będziemy się martwić Szkoda, ale po burzy zawsze wychodzi słońce...
Niesamowita pogoń i walka do końca nie pomogły w odniesieniu zwycięstwa...
MWN - Academy of Management 53 : 60
Wielka szkoda, bo to zwycięstwo było nam bardzo potrzebne dla podbudowania morali zespołu. No cóż, trzeba grać dalej i myśleć o tym co możemy jeszcze pokazać w tym sezonie niż rozczulać się nad tym co było. Ale wracając do samego meczu to napewno nie można odmówić naszej drużynie woli walki. Mniej więcej w połowie
3. kwarty przegrywaliśmy już 20-stoma punktami, ale to właśnie wtedy nasz zespół poderwał się do odrabiania strat. Nasi przeciwnicy nie bardzo wiedzieli co się dzieje bowiem ich przewaga topniała z minuty na minutę. Po prostu byliśmy w gazie niesieni dopingiem chyba 40-stu gimnazjalistów z Kraszewic. To naprawdę pomaga w przeciwieństwie do popsutej tablicy wyników, która trochę nas zbijała z tropu, ponieważ nie wyświetlała poprawnego wyniku spotkania, nie wspominając o innych statystykach... Niestety w samej końcówce zabrakło nam czasu na odrobienie wszystkich strat. Natomiast jeśli chodzi o pozytywy tego meczu to napewno na uwagę zasługuje dużo lepsza obrona strefowa z naszej strony niż w poprzednich spotkaniach i bardziej obiektywna praca sędziów hehe
A jednak było jeszcze gorzej...Baty, baty, baty...
MWN - Hoffmax-Jeta 47 : 92
No cóż, gdyby ten mecz był sędziowany bezstronnie pewnie byśmy go przegrali różnicą ok 20 punktów. A tak niesamowicie sfrustrowani i wkurzeni schodziliśmy z parkietu dzięki sędziom, którzy chyba chcieli być głównymi gwiazdami spotkania (bo mecz był nagrywany...). Zostaliśmy potraktowani jakby sędziowie byli dobrymi kumplami naszych rywali (i były momenty gdzie to okazywali bez skrupułów...). W takich warunkach nie da się rozegrać dobrego meczu, nie wspominając już o zwycięstwie. Sędziowie po prostu nas wygwizdali, a najlepszym tego przykładem była sytuacja kiedy Karkosz został wyautowany za faule, których w rzeczywistości miał tylko trzy... Poza fatalnym sędziowaniem na naszą przegraną złożyła się ponownie przewaga fizyczna rywali. Ciężko walczyć o zbiórki i rzucać spod kosza, kiedy nasz najwyższy zawodnik ma
192 cm wzrostu a przwciwnicy mają trzech prawie dwumetrowców. W takich meczach musimy liczyć na dobrą skuteczność głównie w rzutach z dystansu, której jednak ostatnio nam brakuje. Niestety tak wysoka przegrana jest gorzką pigułką do przełknięcia, mimo to już skupiamy się na następnym meczu, aby ponownie pokazać na co nas stać. Powoli do przodu
Wysoka przegrana naszego teamu w 2. kolejce spotkań Wielkiej Ligi.
MWN - CSIR Basket Team Krotoszyn 56 : 91
Mocno zmotywowani i pewni siebie po wysokiej wygranej w pierwszym meczu przystąpiliśmy do kolejnego spotkania. Jednak rzeczywistość bardzo szybko sprowadziła nas do parteru. Przeciwnicy mieli sporą przewagę fizyczną, którą świetnie wykorzystywali. Poza tym zespół z Krotoszyna od lat występuję na parkietach Ostrowa i należy do potentatów tej ligi. Nasz młody zespół dopiero uczy się ogrania ligowego i w starciu z weteranami nie mieliśmy szans. Jednak jeśli chodzi o samą grę to wiele do życzenia pozostawia nasza obrona, z której rywale nic sobie nie robili rzucając nam aż 91 punktów. Nie mieliśmy też szans na tablicach, gdzie rządziło trzech prawie dwumetrowców z zespołu krotoszyńskiego. W wyniku czego przeciwnicy zebrali 2 razy więcej piłek niż my. Skuteczność rzutowa była na dużo niższym poziomie niż w meczu pierwszym, ale trzeba napisać, że gra się na tyle na ile pozwala przeciwnik. Z bardzo dobrej strony natomiast pokazał się nasz ostatnio nabyty zawodnik: Bartek Stasiak, któy rzucił 15 punktów.
Sparing z …naszymi ulubieńcami z Kalisza
8 dni: 3 mecze i 2 treningi – to musiało dać się we znaki…
77 : 89. Niestety sparing przegrany, ale nie zwycięstwo było w tym meczu najważniejsze. W sumie wynik spotkania nie odzwierciedla do końca naszej postawy w tym meczu. Zacznijmy może od zmian z jakimi przystąpiliśmy do tego meczu. Po pierwsze w sparingu nie zagrali: Tomasz Szmaj, Wocio i nasz ostatnio najlepiej punktujący zawodnik – Rino (czyli 3 zawodników pierwszej piątki). Do tego trzeba dodać, że Karkosz wrócił niedawno po miesięcznej przerwie, więc potrzebuje trochę czasu na dojście do dobrej formy i wejście w rotację zespołu. W zamian jednak sprawdziliśmy nasz nowy nabytek – szybki, z dobrym rzutem rozgrywający, mogący grać także na pozycji nr 2 – Bartek Stasiak. Po drugie ten mecz towarzyski potraktowaliśmy głównie jako doskonalenie obrony strefowej (btw u nas trochę ona szwankuje). Po trzecie ostatnie 8 dni było dla naszego zespołu naprawdę wyczerpujące mimo, że mamy dość szeroką kadrę. To wszystko nałożyło się na mnóstwo strat i kiepską skuteczność zwłaszcza z dystansu. Z drugiej strony praktycznie każdy mecz gramy innym składem, a to nie sprzyja zgraniu drużyny. O usprawiedliwieniach chyba już dość… Mimo naszej naprawdę momentami nieporadnej gry do połowy spotkania mieliśmy tylko punkt straty 34 : 35. Przejście na strefę 2-3 nie było dobrym posunięciem, właśnie wtedy nasi rywale nam odjechali. Ale mimo naszej średniej obrony nie to było główną przyczyną odjazdu rywali. Oni po prostu trafiali z każdej pozycji, zwłaszcza za 3 punkty. Nie mieliśmy sposobu na ich celność, mimo, że ich rzuty nie były z czystych pozycji. Wracając jeszcze do debiutanta w naszych szeregach – Bartka Stasiaka to trzeba przyznać, że zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Pokazał kilka świetnych wjazdów i rzucał na dobrej skuteczności. Podsumowując dzisiaj był najjaśniejszym punktem naszej drużyny. Miejmy nadzieję, że na kolejny mecz sezonu wszystko wróci do normy i będziemy się cieszyć z kolejnej wygranej.
1. mecz sezonu – udany debiut.
· MWN – Hans Team 77 : 54
No i wreszcie przyszedł czas prawdziwego sprawdzianu naszej ekipy. Pierwszy debiutancki mecz w Wielkiej Lidze zakończył się zdecydowanym zwycięstwem Masovi White Niggaz. 23 punkty przewagi mówią same za siebie, choć do końca pierwszej połowy wynik oscylował blisko remisu. Jednak wysoka skuteczność i szybkie kontry pozwoliły wygrać trzecią kwartę aż 21 : 8. Każdy zawodnik naszej drużyny znakomicie zrealizował indywidualne założenia przedmeczowe co zaowocowało dobrym wynikiem całego teamu. Cały zespół zagrał na wysokim procencie rzutów z gry – 62 %. Skutecznie również wykorzystywaliśmy rzuty 3-punktowe. Mimo kilku prostych błędów, które wynikały jeszcze ze zbyt małego zgrania wszystkich zawodników, nasz mecz stał na wysokim poziomie. Świadczy o tym chodziażby największa liczba rzuconych punktów przez nasz zespół w całej pierwszej kolejce spotkań ligi. Nasza wygrana była także najwyższą spośród wszystkich meczów 1. kolejki. Gratulacje chłopaki !!!
Remis, który jest zwycięstwem.
·MWN - Calishfornia 108 : 77
Po prostu showtime w naszym wykonaniu. W meczach z zespołem z Kalisza mamy remis 3 : 3, ale dziś to my zaznaczyliśmy znaczną przewagę nad rywalami. Od samego początku narzuciliśmy szybkie tempo gry przy rewelacyjnej skuteczności głównie z dystansu. Rezultatem czego był wynik po pierwszej kwarcie 34 : 19. Tak sprawnie działającego zespołu dawno nie zaprezentowaliśmy. Do końca
3. kwarty wynik oscylował wokół 15-punktowej przewagi naszego zespołu. Cały czas wychodziły nam akcje szybkiej kontry, które skutecznie kończył Rino. Czwartą kwartę zaczęliśmy od nic nie gwarantującego 12-punktowego prowadzenia. Jednak prawdziwy showtime pokazaliśmy właśnie w tej części gry. Jeszcze bardziej podkręciliśmy tempo gry, które w postaci szybkich przejść z obrony do ataku spowodowało dobicie naszych przeciwników. W ten sposób wygraliśmy spotkanie najwyższą liczbą punktów z dotychczasowych meczów towarzyskich. Życiowy mecz miał Rino zdobywając 38 punktów, zaliczając 10 asyst i grając na bardzo wysokiej skuteczności w rzutach – 73%. Nasz zespół wreszcie pokazał na co go stać, oby dobra skuteczność przeniosła się na pierwszy mecz sezonu, który odbędzie się 07.10.2008r.
Tradycyjny mecz z Kaliszem po raz piąty (21.09.2008r.)
Kiepski dzień? Chwilowy spadek formy? Czy jakaś blokada rzutowa w głowie pojawiła się u naszych zawodników? Trudno opisać słowami to co działo się od połowy I kwarty. Od tego momentu nasz zespół przestał istnieć w ataku. Od stanu 14 : 10 dla Kalisza kolejnych 20 punktów zdobyli nasi rywale bez naszej odpowiedzi...!!! Jakaś niemoc w dłoniach naszej drużyny zahamowała jakiekolwiek zdobycze punktowe, nie trafiał nikt z żadnej pozycji. Masakra! Nasz dołek w ataku spowodował niesamowicie skuteczną grę ze strony Kalisza. Wychodziło im dosłownie wszystko i to w efektownym stylu. Nasi rywale nidgy dotąd nie zagrali tak dobrze zorganizowanej koszykówki. Po pierwszej połowie wynik oscylowal wokół 30-punktowej przewagi Calishfornii. Wtedy do gry weszli Rino i Tomek Szmaj, wówczas tak jakby coś się ruszyło w naszej ekipie. Znów graliśmy to co najbardziej lubimy czyli szybki kontratak. Nasze straty momentami zmiejszyły się do 18 punktów, ale to na niewiele się zdało, bowiem przeciwnicy cały czas grali na wysokiej skuteczności. Niestety z taką grą daleko nie zajdziemy w Wielkiej Lidze. Miejmy nadzieję, że taki mecz to tylko wypadek przy pracy, no i, że więcej się nie powtórzy. Płynąc na fali meczów z Kaliszem wychodzi na to, że kolejny mecz będzie dla nas. Żeby tak się stało zawodnicy naszej drużyny muszą wreszcie przejżeć na oczy i zdać sobie sprawę, że mają niesamowite możliwości tylko trzeba je pokazać w meczu.
Kiepski dzień? Chwilowy spadek formy? Czy jakaś blokada rzutowa w głowie pojawiła się u naszych zawodników? Trudno opisać słowami to co działo się od połowy I kwarty. Od tego momentu nasz zespół przestał istnieć w ataku. Od stanu 14 : 10 dla Kalisza kolejnych 20 punktów zdobyli nasi rywale bez naszej odpowiedzi...!!! Jakaś niemoc w dłoniach naszej drużyny zahamowała jakiekolwiek zdobycze punktowe, nie trafiał nikt z żadnej pozycji. Masakra! Nasz dołek w ataku spowodował niesamowicie skuteczną grę ze strony Kalisza. Wychodziło im dosłownie wszystko i to w efektownym stylu. Nasi rywale nidgy dotąd nie zagrali tak dobrze zorganizowanej koszykówki. Po pierwszej połowie wynik oscylowal wokół 30-punktowej przewagi Calishfornii. Wtedy do gry weszli Rino i Tomek Szmaj, wówczas tak jakby coś się ruszyło w naszej ekipie. Znów graliśmy to co najbardziej lubimy czyli szybki kontratak. Nasze straty momentami zmiejszyły się do 18 punktów, ale to na niewiele się zdało, bowiem przeciwnicy cały czas grali na wysokiej skuteczności. Niestety z taką grą daleko nie zajdziemy w Wielkiej Lidze. Miejmy nadzieję, że taki mecz to tylko wypadek przy pracy, no i, że więcej się nie powtórzy. Płynąc na fali meczów z Kaliszem wychodzi na to, że kolejny mecz będzie dla nas. Żeby tak się stało zawodnicy naszej drużyny muszą wreszcie przejżeć na oczy i zdać sobie sprawę, że mają niesamowite możliwości tylko trzeba je pokazać w meczu.
Kolejny sparing z Dobrymi Znajomymi z Kalisza.
(19.09.2008r.)
·Szybkie przejście z obrony do ataku i solidna obrona gwarancją sukcesu naszej drużyny (58 : 44).
To już czwarty mecz z zaprzyjaźnioną drużyną z Kalisza, tym razem wynik spotkania był korzystny dla nas. Mecz zaczął się dla obu drużyn przy dość słabej skuteczności rzutowej. Niewiele pozostało z niesamowitej celności Kaliszan z poprzedniego meczu, ale to nie znaczy, że my trafialiśmy częściej. Nasza skuteczność pozostawiała wiele do życzenia, zwłaszcza dystans, który powinien być naszą wizytówka nie funkcjonował poprawnie. Na dowód tego dodam tylko, że w całym meczu oddaliśmy tylko 2 celne rzuty za 3 punkty. Natomiast należy pochwalić zespół za szybkie wyprowadzanie kontry, co prawda sporo było niecelnych rzutów w tych akcjach, ale styl przejścia z obrony do ataku mógł się podobać. Na rozegraniu bardzo dobrze dziś się sprawdził Kaka, nie jeden raz popisując się dobrym passingiem. Poza tym miał kilka wejść zakończonych celnym rzutem przy rozegraniu nowej zagrywki, która często okazywała się skuteczna na strefę przeciwników. Najlepszy mecz w dotychczasowej karierze jako White Niggaz rozegrał Krzywy zdobywając aż 21 punktów. W grze Krzywego było widać chęć gry i zaprezentowania się z jak najlepszej strony przed zbliżającym się sezonem w ostrowskiej lidze. Krzywy nie tylko świetnie potrafił znaleźć sobie miejsce do rzutu, ale także kończył wiele akcji w kontrze. Z kolei Wocio zagrał jeden z lepszych meczów jeśli chodzi o defense, musiał w ten sposób nadrabiać dzisiejsze zaległości w ataku Całkiem dobry mecz rozegrał również Krzysiek głównie w obronie, ale także w ataku wykończył parę akcji podkoszowych. Ograniczenie Kaliszan do tylko 44 punktów świadczy o dobrej koncentracji w obronie całej drużyny. Trzeba podkreślić, że woli walki nie można odmówić nikomu w naszej drużynie. Wygrana 14 punktami przy średniej skuteczności rzutowej optymistycznie nastawia przed grą w lidze amatorskiej, co jednak zmusza nas do ciężkiej pracy na treningach właśnie w aspekcie rzutów.
Sparing z Calishfornią
(14.09.08r.)
·Słaba skuteczność w rzutach przyczyną porażki z zespołem z Kalisza (67 : 76).
Tym razem drużyna z Kalisza przyjechała innym składem i to nieco wyższym. Natomiast my przystępowaliśmy do spotkania bez naszego najwyższego zawodnika Tomka Szmaja. Jednak różnica we wzroście nie była wcale widoczna. Walka na tablicach była bardzo wyrównana tak samo jak pierwsza kwarta, która zakończyła się remisem 18 : 18. W tej części gry żadna z drużyn nie mogła wypracować większego prowadzenia. Drugą część gry zaczęliśmy od zmiany w obronie - przeszliśmy na obronę strefą. Jednak to nie stanowiło większego problemu dla przeciwników i świetnie sobie radząc z naszą obroną odjechali nam na 16 punktów na zakończenie drugiej kwarty - 45 : 30. Jednak w dalszej części meczu systematycznie odrabialiśmy straty, które po
3. kwarcie wynosiły tylko 7 punktów. Pełni wiary w ostateczny sukces przystąpiliśmy do ostatniej kwarty. Znów nasze straty malały i na 3 minuty przed końcem spotkania traciliśmy do rywali tylko 3 punkty, jednak słaba skuteczność zwłaszcza w tej części gry pogrzebała ostatecznie nasze szanse na zwycięstwo w tym pojedynku. Ostateczny wynik 76 : 67 jest odzwierciedleniem bardzo słabej dyspozycji rzutowej głównie jeśli chodzi o "trójki". Natomiast trzeba zaznaczyć, że mimo dobrej naszej obrony, przeciwnicy grali na dużej skuteczności i to niezależnie z jakiej pozycji rzucali. Miejmy nadzieję, że tak kiepski dzień rzutowy już się nie powtórzy w naszej ekipie. Będzie szansa się o tym przekonać już w zbliżającym się tygodniu, bowiem w środę lub piątek ponownie gramy z Calishfornią.
Sparing z Calishfornią
(07.09.2008r.)
· Wysoka wygrana coraz bardziej rozjaśnia naszą przyszłość :-))) (92 : 66).
Ostatnia niedziela będzie długo mile wspominana przez nasz zespół, a to za sprawą wysokiej wygranej z zaprzyjaźnionym zespołem z Kalisza 92 : 66. Od samego początku spotkania gra układała się po naszej myśli. Mimo, że wyszliśmy na boisko trochę spięci to jednak zaczęliśmy od prowadzenia 14 : 3. Dobrą grę kontynuowaliśmy do końca pierwszej kwarty, która zakończyła się 26 : 8 dla naszego teamu. W drugiej kwarcie na boisko weszli rezerwowi gracze, co dla niektórych było debiutem w naszym składzie. Bardzo szybko wykorzystali te zmiany nasi rywale, którzy zaczęli odrabiać straty. Momentami przewaga topniała do 7 punktów. Do połowy trzeciej kwarty wynik oscylował przy 10-punktowej przewadze naszego zespołu. Jednak wtedy nasz team znów nabrał wiatru w żagle i znów nasza przewaga wzrosła do ok 20 punktów. Spokojni o wynik meczu rozpoczęliśmy czwartą kwartę, w której nie zagrożenie prowadziliśmy nawet 30-punktami. W naszej drużynie bardzo dobrze funkcjonował kontratak, a sporo celnych rzutów za 3 punkty na pewno dobijało naszych przeciwników. Z niecierpliwością czekamy na następną konfrontację z Calishfornią, która odbędzie się już niebawem, bo w najbliższą niedziele (14.09.2008r.) o godz. 16.00 na sali gimnazjum w Kraszewicach. Serdecznie zapraszamy!
Kaliski Streetball Reactor
(23 - 24.08.08r.)
·W openie znów 1/8 finału, ale gimnazjum w finale !!!
Natomiast nasz drugi team trafił do grupy ze sparingowymi przeciwnikami (kiedyś Calishfornia, dzisiaj Szatany) i mecz z nimi decydował o wszystkim. Nasz młodszy zespół zaczął bardzo dobrze, długo powstrzymywał ataki Szatanów i do momentu 6 - 4 dla Szatanów gra była bardzo wyrównana. Jednak później nastąpiło załamanie w naszej ekipie, a przeciwnicy grali coraz lepiej ostatecznie wygrywając 10 - 4. W drugim meczu bez większych problemów przyszła wygrana, głównie dzięki świetnym zbiórkom Krzyśka i ogólnie dobrej obronie całego zespołu. Podsumowując nasz młodszy zespół zagrał dużo lepszą koszykówkę niż na poprzednim turnieju i widać, że chłopaki rozwijają się dobrym kierunku. Oby tak dalej a droga do NBA stanie otworem
Pierwszy dzień rozgrywek to kategoria open i ponownie wystawiliśmy 2 zespoły w nieco innych jednak składach niż ostatnio. Mianowicie White Niggaz: Karkosz, Kaka i Adzikus. Z kolei Czarne Białasy to Krzywy, Picia i Krzysiek. Jeśli chodzi o zespół White Niggaz to mecze grupowe poszły nam dość łatwo, mimo, że pierwszy mecz nie zapowiadał się jakoś trudno to jednak przeciwnicy byli bardzo szybcy i to bez względu na wzrost. Nasz zespół prezentował jednak niesamowitą skuteczność z każdej pozycji i ostatecznie wygraliśmy 10 - 6. W drugim meczu nasi przeciwnicy byli nie tylko młodsi od nas, ale też jeszcze muszą się sporo nauczyć o baskecie. Mecz potraktowaliśmy jako rozgrzewkę przed 1/8 finału i tak też było, nadal mieliśmy dobrą skuteczność rzutową i nie daliśmy przeciwnikom pograć w ataku. Znów cieszyliśmy się z pierwszego miejsca w grupie, ale nasza radość nie trwała długo ponieważ w kolejnej rundzie dostaliśmy bardzo dobrych przeciwników jakimi byli zawodnicy zespołu Investor. Naszą uwagę skupiliśmy na zawodniku, który brał udział w konkursie wsadów imponując skocznością i niesamowitymi trickami a'la And1. Niestety to pozostali zawodnicy Investora zadecydowali o naszej przegranej, prezentując niesamowitą szybkość wjazdów pod kosz i skuteczność rzutową. Niestety nasza obrona nie mogła sobie z tym poradzić i polegliśmy dość wysoko 4 - 10.
W drugim dniu zawodów wystawiliśmy team w kategorii gimnazjum. Co prawda zgłosiło się w tej kategorii tylko 5 drużyn, ale poziom był całkiem wysoki. Nasz zespół w składzie: Adrian Prędki, Piotr Dziwiński i Mateusz Łuszczek pokazał kawał niesamowitej koszykówki. Wygraliśmy wszystkie mecze grupowe i to bez problemów. Niesamowitymi trickami popisywał się Piotrek Dziwiński, wspomnę chodziażby o tym, że przełożył piłkę pod nogami przeciwnika podczas meczu czy odbijał ją od jego głowy. To były niesamowite zagrania, których nawet nie potrafił zrobić zwycięzca konkursu freestyle Piotrek z The Squad. Niesieni falą zwycięstw przystąpiliśmy do finału (o którym dowiedzieliśmy się w połowie rozgrywek, wcześniej miały być tylko rozgrywki grupowe systemem "każdy z każdym" ), w którym jednak największy i to negatywny popis dali sędziowie, którzy w końcówce spotkania ewidentnie gwizdali pod zespół Muminy. Niestety przez błędne decyzje sędziów ulegliśmy 6 - 7 i zajęliśmy ostatecznie drugie miejsce.
Turniej PNC Wrocław (12 - 13.07.08r.)
·Bardzo dobry występ w grupie, gorzej w rundzie finałowej.
W tym turnieju nasz zespół wystawił 2 składy: White Niggaz (czyli real niggaz - Karkosz, Wocio, Szmaju i Adzikus) i My Tylko Po Nagrody (czyli Krzywy, Kaka, Picia, Krzysiek). Nasz młodszy zespół trafił do dość mocnej grupy, gdzie udało mu się wygrać jeden mecz i niestety na tym etapie musiał pożegnać się z zawodami. Natomiast drugi team rozegrał mecze grupowe w bardzo dobrym stylu, wygrywając wszystkie 3 mecze. Pierwszy mecz z zespołem Zakałapućkani wydawał się być łatwy ze względu na naszą przewagę wzrostową i wiekową . Mimo, że przeciwnicy dzielnie stawiali opór jednak to my kontrolowaliśmy przebieg spotkania kończąc je z wynikiem 9 : 6. W drugim meczu warunki fizyczne były bardziej wyrównane i znów my dyktowaliśmy warunki gry do stanu 6 : 2 dla nas. Niestety wówczas nastąpiło zbytnie rozluźnienie i przeciwnicy doprowadzili do wyniku 6 : 5, wtedy jednak lepiej zagraliśmy w obronie i ostateczny wynik to 8 : 6 dla naszego zespołu. Ostatni mecz jak się okazało był meczem o pierwsze miejsce w grupie i ten mecz zapowiadał się najciężej. Tutaj to przeciwnicy zaczęli bardzo dobrze (5 : 2), ale bardzo dobrze rzucający w tym turnieju za 2 pkt Karkosz odrobił straty i ostatecznie mecz zakończył się remisem. W dogrywce wylosowaliśmy piłkę i to my mogliśmy rozpocząć pierwszą akcję, która zakończyła się celnym rzutem, po czym mogliśmy cieszyć się z 1. miejsca w grupie. Następnego dnia trochę niewysapni (spaliśmy w samochodzie) i bez najwyższego zawodnika (Szmaju miał wyjazd) przystępowaliśmy do 1/8 finału z dużymi nadziejami. Niestety brak zawodnika podkoszowego i słaba skuteczność z dystansu zniwelowały nasze szanse na awans do nastęnej rundy. Ulegliśmy zespołowi Red Bull 5 : 8. Poza tym dwóch naszych zawodników wzięło udział w konkursie "Heads up", gdzie Adzikus i Wocio awansowali do 2. rundy. Jednak najciekawszym wydarzeniem pierwszej rundy był pojedynek Kaki z Kaktusem, w którym Kaka pokazał fenomenalne triki. Podobnymi sztuczkami popisał się Wocio w drugiej rundzie, gdzie wręcz ośmieszył przeciwnika. W konkursie "Buzzer Beater" wzięli udział Krzywy i Wocio, ale bez powodzenia. Podsumowując wypadliśmy dobrze na turnieju choć zwycięstwa w rundzie grupowej zwiększyły nam apetyty na coś więcej niż 1/8 finału. Miejmy nadzieję, że już na następnym turnieju przebrniemy do następnej rundy :-)))
MINIMALNA PRZEGRANA Z BYŁYMI LIGOWCAMI
MWN - GMYR-BUD 54 : 57
STATYSTYKI Z MECZU
W pierwszym meczu nowego sezonu naszej ekipie nie udało się sprostać weteranom ligowych parkietów. Dodam tylko, że w składzie przeciwników grał Marek Białoskórski - dwukrotny król strzeców 1 ligi koszykówki. Co prawda były to odległe czasy, ale osiągniecia robią wrażenie. Rywale mieli także innych zwodników z doświadczeniem 1-ligowym, jak chodziażby Robert Kolasa czy Tomasz Nowak. Oprócz przewagi doświadczenia przeciwnicy górowali nad nami warunkami fizycznymi. Praktycznie na każdej pozycji mieli przewagę wzrostu. Nasz zespół nie zrażajac się tymi wszystkimi atutami rywali rozpoczął mecz w bardzo dobrym stylu. Pierwsza kwarta zakończyła się 9-punktowym prowadzeniem naszej ekipy. Dobrze działała w naszym wykonaniu kontra doprawiona "trójkami". Wszystko szło po naszej myśli. Niestety problemy pojawiły się w drugiej odsłonie spotkania. W naszym teamie coś się zacięło zwłaszcza w ataku. W tej części meczu zdobyliśmy tylko 1 punkt!!! W ten sposób straciliśmy spore prowadzenie i to rywale mieli przewagę 7 punktów w połowie meczu. Kolejne kwarty to kilkupunkotwa przewaga Gmur-Bud. Dopiero w końcówce spotkania dzięki celnym rzutom za 3 punkty doszliśmy rywali na dystans 3 punktów. Niestety to wszystko na co było nas stać. W ostatniej akcji nie byliśmy w stanie stworzyć sobie dogodnej sytucaji strzeleckiej i po bardzo wyrównanym spotkaniu ulegliśmy różnicą 3 punktów. Największym mankamentem w naszej grze było słabe zaangażowanie w walce o piłkę szczególnie na tablicy atakowanej. Brakowało waleczności, ale kluczowa okazała się druga kwarta, którą po prostu "przespaliśmy". Na duży plus zasługuje nasza bardzo wysoka skuteczność rzutów za 3 punkty oraz dobrze realizowany pressing, który pozwolił w końcówce meczu odrobić znaczne straty. Podsumowując, miejmy nadzieję, że był to najtrudniejszy przeciwnik w tej lidze i teraz bedzie już tylko łatwiej. Kolejny ligowy mecz naszego zespołu prawdopodobnie 12.12.2010 r. Tak, więc spora przerwa przed nami, którą postaramy się wypełnić sparingami.
WHITE NIGGAZ MIX sezon 2009/2010 VOL. 5
To już piąta część z seri mixów z poprzedniego sezonu. Trochę się uzbierało materiałów wideo, także przed Wami jeszcze sporo odcinków. Czekając na pierwszy mecz nowego sezonu, który rozegramy w najbliższą sobotę o godz. 12.40 na hali OSRiR przy ul. Łódzkiej w Kaliszu, życzę miłego oglądania. Co do meczu to nie będzie on należał do najłatwiejszych. Gramy bowiem z byłymi ligowcami. Tak więc Młodzi Gniewni Żądni Zwycięstwa kontra Starzy Wyjadacze Parkietów. My zrobimy wszystko, żeby wyjść z tej batalii zwycięsko, a jak będzie okaże się już w sobotę.
KOLEJNA CZĘŚĆ MIXÓW
W tej części sporo akcji zespołowych, a na koniec najlepszy rzut minionego sezonu...
WHITE NIGGAZ MIX sezon 2009/2010 vol. 3
Druga część mixu z serii Wieczorne Gierki. Jakość powinna być nieco lepsza niż w poprzednich mixach. Z resztą oceńcie sami.
NOWA SEKCJA
Dorzuciłem nową zakładkę na stronie, która będzie przeznaczona dla uczniów Gimnajzum w Brzezinach. Ruszyliśmy w tamtej szkole ostro z treningami dla chłopaków, a tutejsza stronka będzie dobrym komunikatorem z gimnazjalistami. W nowej zakładce będziecie mogli znaleźć informacje dotyczące zawodników gimnazjum, treningów oraz newsów. Wrzucę także tabelę z punktami po dotychczasowych testach.
KOLEJNY MIX
Zapraszam na kolejną porcję w większości samolubnych akcji w moim wykonaniu. Już trochę starych, bo sprzed prawie roku, ale warto powspominać. Gdzie niegdzie tylko pojawiją się inni zawodnicy ;p, ale obiecuję, że w kolejnych mixach będzie Was więcej hehe.
OBIECANE STATSY Z OSTATNIEGO SPARINGU (TYLKO I POŁOWA) Z ALLIANZ
Imię i nazwisko
Rzuty za 2 celne/oddane
Rzuty za 3 celne/oddane
Zb.
As.
Bl.
Przech.
Str.
Pkt.
Wocio
3/650%
1/425%
3
1
0
3
0
9
Kaka
4/850%
-
6
1
0
0
1
8
Artur
0/30%
0/10%
3
0
0
1
0
0
Jarek
1/3 33%
-
10
0
0
2
4
2
Rino
0/40%
0/10%
2
2
0
0
2
0
Picia
2/722%
-
2
0
0
1
0
4
Adi
6/786%
1/520%
6
0
0
4
1
15
Razem
19/41 46%
2/11 18%
32
4
0
11
8
38
NOWY MIX STARYCH AKCJI
Najlepsze akcje z poprzedniego sezonu. W tym mixie akcyjki z meczu rewanżowego z Centrum Meteor oraz z jednego ze sparingów z kaliską drużyną Allianz. Wkrótce dalsze części mixów.
OSTROWIACY NAJLEPSI W TURNIEJU SPARINGOWYM
Przystąpiliśmy do tego turnieju w bardzo okrojonym składzie. Nie mieliśmy nawet rezerwowego. Ci, którym udało się dotrzeć to (oprócz mnie): KK, Piotrek, Piciak i Jaroo. Nasze pierwsze spotkanie z Ostrowem Wlkp. było dość wyrównane przez większą część meczu. Jednak niewielkie prowadznie utrzymywało się po stronie rywali. Nie mogliśmy znaleźć recepty na celne trójki jednego z zawodników ostrowskich (btw. byłego gracza II-ligowego). Jedyne ma co było nas stać to zbliżenie się na 3 pkt na początku III kwarty (33 : 36). Później niestety było już coraz gorzej, a przewaga rywali sięgała momentami 20 punktów. Ostatecznie przegraliśmy dość wysoko, bo aż 16 punktami. Głównymi przyczynami tej porażki były liczne straty, często niewymuszone. Niemoc strzelecka w ataku też zrobiła swoje. W drugim meczu Kalisz zmierzył się z Ostrowem Wlkp. Pozornie przewaga wzrostu i masy była po stronie Kalisza. Jednak w grze to nie miało żadnego znaczenia. Ostrów bardzo łatwo wyszedł na kilkunasto punktowe prowadzenie. Jednak z biegiem gry ich przewaga topniała. A końcówka meczu była już bardzo wyrównana. Lepiej tą nerwową końcówkę wytrzymali zawodnicy Ostrowa. Wygrywając ostatecznie 9 punktami. Ostatni mecz decydujacy o II miejscu w mini turnieju został rozegrany pomiedzy naszą ekipą a Kaliszem. Jak się okazało zagraliśmy zupełnie inny mecz niż poprzedni. Świetna skuteczność, dobrze funcjonująca zagrywka na strefę sparwiły, że nasza przewaga po kilku minutach wynosiła 20 punktów. Pozostałą część meczu spokojnie kontrolowaliśmy by wygrać 61 : 41. W tym meczu wychodziło nam praktycznie wszystko, a zawody życia rozegrał Jaroo trafiając wiele rzutów z trudnych pozycji (nawet za 3 pkt). Poniżej zameiszczam wyniki meczów i konkursu rzutów za 3 pkt:
Imię/Nazwisko/Ksywa Runda I Finał Dogr. Miejsce KK 0 Adi 8 4 4 I Piotrek 4 1 III Szlachta 2 Kaczmarek 6 4 2 II Komorowski 2 Wilczura 2 Jarek J. 1 Michał 3 Miłosz 2